Źle się czujesz. Ale nie masz czasu, więc odwlekasz wizytę u lekarza, potem badania. W końcu, kiedy Twoje samopoczucie pogarsza się, a tłumaczenie tego „zmęczeniem”, „stresem”, „pracą” czy „pogodą” nie przekonuje już nawet Ciebie, udajesz się na badania, konsultujesz je z lekarzem, potem kolejne badania i konsultacje… Wreszcie otrzymujesz odpowiedź. Choroba. Masz pustkę w głowie i miękkie nogi. Co dalej?
(…) To sprawia, że musisz się zatrzymać, nie myśląc o terminach, projektach, i innych, bardzo ważnych sprawach. Teraz bardzo ważna sprawa to Ty – właśnie nadszedł czas, żebyś to zrozumiał.
Autorka książki W drodze do wyzdrowienia… nie snuje wizji cudownego ozdrowienia, nie nęci prostą i skuteczną metodą leczenia, dającą 100% szans na wyleczenie, nie obiecuje, że wszystko będzie dobrze. Alicja Grzesiak mówi coś innego:
Masz wsparcie i miłość bliskich, ale wobec choroby jesteś sam. Teraz wyłącznie od Ciebie zależy Twoja przyszłość. Możesz ją oddać w ręce obcych ludzi, możesz sam wziać za nią odpowiedzialność (…)
Te słowa przytłaczają, ale zaraz potem przynoszą ulgę.
Autorka zaprasza do rozszerzenia procesu zdrowienia – nie neguje medycyny. Ona po prostu mówi, że poza oddaniem się w ręce najlepszych specjalistów jest coś jeszcze, co można zrobić. Można wziąć odpowiedzialność. Za swoje przekonania, myśli, emocje, działania – związane z chorobą, ale nie tylko. One mają wpływ na ciało – autorka przytacza szereg badań, które tego jednoznacznie dowodzą. Oto jeden z wielu przykładów.
Przeprowadzono eksperyment dotyczący migreny. Pacjentów podzielono na trzy grupy. Jednym powiedziano, że lek ma słabe działania uboczne, drugim – średnie, trzecim – że ma bardzo silne działanie uboczne. Okazało się, że działanie leku o słabych działaniach ubocznych, który podano wszystkim, w poszczególnych grupach było dokładnie takie, jak oznajmiono pacjentom i jakiego oczekiwali. Nasze myśli mogą sprawić, że zachorujemy!
W książce znajdziesz także podobne wyniki dotyczące innych chorób (m. in. depresji, nowotworu czy choroby Parkinsona).
Alicja Grzesiak zapewnia, że to myśli przejmują władzę nad biologią i wyjaśnia, jak ten proces zachodzi: Myśl, że coś pójdzie nie tak, sprawia, że pojawia się hormon stresu, który przedostaje się do krwiobiegu, tym samym do komórek, hamując ich aktywność, co (…) osłabia układ odpornościowy. Hormony stresu powodują, że ciało zaczyna gromadzić energię, więc zatrzymuje rozwój, a układ immunologiczny przestaje działać. A ponieważ kontrola nad własnymi myślami jest możliwa, wynika z tego coś niezwykle ważnego: masz wybór. I chyba to jest najważniejsze przesłanie tej książki. Bo odnosi się nie tylko do kontekstu poważnej choroby, ale również innych trudności.
Książka Alicji Grzesiak nie jest przeznaczona wyłącznie dla osób zmagających się z ciężkimi chorobami i ich bliskich. Warto, aby sięgnął po nią właściwie każdy. Książka jest napisana w formie dialogu autorki z klientem, co pozwala na chwilę „wejść w buty” osoby chorej, utożsamić się z nią i być może poczuć jej emocje, obawy, strach, wątpliwości.
Książkę można przeczytać i odłożyć. Ja tak zrobiłam. Ale jednocześnie zostałam z poczuciem, że jest w niej dużo więcej treści, wskazówek, ćwiczeń do wykorzystania, niż aktualnie potrzebuję. Dlatego okleiłam ją mnóstwem fiszek i będę do poszczególnych fragmentów wracać zarówno w kontekście pracy terapeutycznej czy warsztatowej, jak i w kontekście własnego rozwoju. Odłożyłam ją raczej „na potem”, niż „na zawsze”.
Ale jest też inny sposób wykorzystania książki. I choć (teraz) tego nie zrobiłam, to jestem przekonana, że warto. Z łatwością można dostrzec zawaty w książce plan działania, albo nadać jej status towarzysza czy przewodnika. I postępować zgodnie z nim – nie tylko czytać i chłonąć bardzo przystępnie przedstawione informacje na temat neurobiologii zmiany czy warunkowania immunologicznego, ale także zanurzyć się w doświadczaniu poprzez podążanie za proponowanymi ćwiczeniami dotyczącymi między innymi: refleksji nad własnymi przekonaniami na temt choroby przy okazji poszukiwania odpowiedzi na szereg pytań stawianych przez autorkę, pracy nad umacnianiem poczucia własnej wartości, medytacji, poszukiwania sensu i nowych znaczeń, wizualizacji, mierzenia się z wewnętrznym sabotażystą, pielęgnowaniem nadziei itd. To wymagałoby więcej wysiłku, czasu, uwagi i otwartości na te doświadczenia, ale też gotowości do znoszenia frustracji i ponoszenia porażek – bo przecież wielu z tych aktywności wcale nie tak łatwo się nauczyć!
Decyzja należy do Ciebie, czytelniku. Masz wybór.
Opsychologii.pl - Porta i centrum praktyków psychologii Katarzyna Rawska
„Poważna, nieuleczalna choroba – to nie wyrok. To znak”. „Sam jesteś odpowiedzialny za to, co Cię spotkało. I od Ciebie zależy, czy potraktujesz to jak wyzwanie, czy cios od losu”. A od Twojej reakcji i wzięcia (lub nie) odpowiedzialności, rozpoczyna się proces zdrowienia. Tak mogłabym podsumować książkę W drodze do wyzdrowienia Alicji Grzesiak.
Po tę pozycję wydawnictwa Helion sięgnęłam z kilku powodów, przede wszystkim z racji moich zainteresowań psychologią zdrowia i psychosomatyką. Przeczytawszy wiele książek z tej dziedziny, stałam się bardziej wymagającym i krytycznym czytelnikiem. Kiedy sięgam po tego typu publikację, oceniam ją z dwóch perspektyw – osoby szukającej treści naukowych oraz kogoś, kto poszukuje przede wszystkim praktycznych, konkretnych ćwiczeń do pracy dla samego siebie i bliskich.
Książka „W drodze do wyzdrowienia” składa się z 22 rozdziałów, ujętych w 3 części. Zaczyna się od momentu, w którym niczego nieświadomy człowiek nagle słyszy diagnozę – poważna, nieuleczalna choroba. Następnie autorka prowadzi go (oraz Czytelnika) poprzez poszczególne fazy godzenia się z diagnozą oraz zmagania z chorobą. W poszczególnych rozdziałach porusza szereg zagadnień i zaznajamia Czytelnika z ogromem psychologicznych teorii, definicji, badań, metod terapeutycznych, wśród których dominuje podejście poznawczo-behawioralne oraz NLP. Znajdziemy tutaj więc m.in. rozdział przekonaniach, o neurobiologii zmiany, asertywności, poczuciu własnej wartości, relacjach, stresie… Poznamy liczne definicje – np. samoświadomości, empatii (wraz z ich podziałami). Dowiemy się, dlaczego powinniśmy pracować z ograniczającymi przekonaniami, afirmować, wizualizować, medytować, praktykować trans hipnotyczny i mindfulness, et cetera. Dowiemy się co nieco także o roli rodziców („to (nie) ich wina”), a także o tym, czym jest wewnętrzne dziecko i jak odzyskać z nim kontakt. Na koniec garść (a dokładnie 12) rad w stylu: „Bądź kreatywny”, „Bądź miły”, „Bądź wdzięczny”, „Zmień tryb życia”. Książka A. Grzesiak liczy 166 stron. (Czy tylko ja uważam, że to zdecydowanie zbyt wiele treści, teorii, metod i różnorakich koncepcji jak na takich rozmiarów publikację? Będącą w dodatku poradnikiem dla kogoś, kto być może walczy w tym momencie o życie, jest zagubiony, przerażony i przygnębiony?)
Czytając „W drodze do wyzdrowienia”, miałam wątpliwości, kto właściwie jest faktycznym odbiorcą tej książki. Z jednej strony publikacja ta pełna jest naukowych ciekawostek w postaci opisów najnowszych odkryć, badań i eksperymentów, ale z drugiej – podane informacje są wyrywkowe, niepełne, brak im przypisów i bibliografii. Przyznam, że mnie to irytowało. Jeśli ktoś już powołuje się na wyniki badań naukowych, mile widziane byłoby źródło. Rozumiem, że autorka miała na celu urozmaicenie treści, zaciekawienie odbiory oraz uwiarygodnienie swoich tez i proponowanych metod, ale czy poważnie chorej osobie jest potrzebne aż tyle danych? Czy jej umysł będzie w stanie sobie poradzić z taką ilością informacji?
Publikacja A. Grzesiak jest, w moim odczuciu, nadmiernie przepełniona zbyt różnorodną treścią oraz niespójna. Uważam, iż lepiej byłoby dokładniej przedstawić kilka metod, niż jedynie napomknąć o niemalże wszystkich możliwych. Autorka być może chciała zbyt wiele przekazać, ale w efekcie Czytelnik może poczuć się naprawdę przytłoczony mnogością alternatyw i ogromu pracy do wykonania. Czasem „Więcej nie znaczy lepiej” i „Mniej znaczy więcej”. Z drugiej strony – ta publikacja może być idealna dla kogoś nastawionego intelektualnie, zaciekawionego i zmotywowanego do intensywnej pracy nad sobą. Kogoś, kto raczej nie jest zainteresowany jakąś konkretną metodą, tylko chce dowiedzieć się, jakie opcje ma do wyboru.
Spodobał mi się natomiast oryginalny sposób konstrukcji w postaci rozmowy dwóch osób – autorki oraz typowego klienta-pacjenta, który zgłasza się po pomoc. Jego pytania wydają się całkiem powszechne, np. „Jakie procesy zachodzą w mojej głowie i co to ma wspólnego z chorowaniem?”, „Wiem, że tyle złych rzeczy wyniosłem z domu, ale nie chciałbym nieść tego bagażu przez resztę życia”. Taki sposób konstrukcji od razu buduje relację między autorem a czytelnikiem, co jest tutaj niezwykle istotne. Niestety, nieco gorzej z (niektórymi) odpowiedziami. Dla przykładu – na pytanie (stwierdzenie) „Nękają mnie myśli o tym, że mogę być niesprawny i będę potrzebować opieki. Czuję się z tym fatalnie”, padał rozwlekła odpowiedź w postaci wywodu nad tym, w jakim kierunku zmienił się świat od czasów jaskiniowca uciekającego przed dzikim zwierzem. „Co zrobić, gdy jest to trudne, gdy natrętne myśli wracają?” – pyta dalej klient. Odpowiedź brzmi „Więc wyjmij tę myśl, wyrzuć i włóż nową. (…) Przecież zanim się tam znalazła, musiałeś ją tam włożyć. (…) Zobacz tę myśl – i zlikwidują ją” (s. 92-93).
Publikacja A. Grzesiak ma jednak także wiele mocnych stron, które warto podkreślić. Czytając tę książkę, Czytelnik może naprawdę doświadczyć wolności, którą nierzadko zabija diagnoza i tryby konwencjonalnego leczenia. Autorka niczego nie narzuca, nie straszy, nie mówi: „Tylko ta dieta Cię wyleczy. Każda inna zabije”, „Tylko ta metoda, żadna inna”. (Uff… Ja, w tym momencie poczułam ulgę i odetchnęłam. Naprawdę głęboko.) Nie odwodzi także od medycyny akademickiej, ale – pokazuje różne możliwości, różne drogi. Do czego przekonuje? Do tego, by brać ODPOWIEDZIALNOŚĆ za swoje zdrowie (zamiast przerzucać ją na lekarzy) i PRÓBOWAĆ różnych alternatyw, słuchając mądrości swojego ciała. To nie jest książka „pseudo-nadziejka” („Ojej, jesteś chory? Biedactwo… Nie martw się, wierz, miej nadzieję, a będzie dobrze…”); ta książka to gigantyczny kop w… głowę, dusze i tyłek! I cały wór przeróżnych strategii. „Bierz się do roboty i działaj, narzekanie nic tu nie pomoże. Chyba, że naprawdę bardzo lubisz tkwić w roli ofiary…” Tego typu motywacji Czytelnik doświadczy wiele razy. I jeśli oczekuje przysłowiowego „pogłaskania po główce”, to się nie doczeka. Powrót do zdrowia wymaga, według autorki, całkowitej zmiany nie tylko trybu życia, ale i myślenia, bowiem tylko systematyczny wysiłek i pełne wiary zaangażowanie może przynieść efekt. A jeśli nie uleczy? Cóż, według Grzesiak, przynajmniej da poczucie zwycięstwa („zrobiłem wszystko, co mogłem”, „nie poddałem się”). Zresztą, nie cel sam w sobie jest tutaj, wbrew pozorom najważniejszy, a droga, która do niego prowadzi. I warto potraktować ją jak wyzwanie. I podróż pełną przygód. W tej drodze naprawdę można stać się innym człowiekiem.
moznaprzeczytac.pl MN, 2014-04-26