Maraton. Trening metodą Gallowaya - w zasadzie kopia poprzedniej książki – to samo, ale ukierunkowane pod ludzi przygotowujących się do maratonu. Mniej rad dla kompletnie początkujących, a więcej o odżywianiu.
Mamy też plany treningowe – trzy dla początkujących, w tym taki, gdzie trening maratoński ma być służyć de facto do „wypalania tłuszczu” – i osiem pod konkretne wyniki: od 4:40 do 2:39. Podobnie jak wyżej – widzę, że są one prostsze niż np. u Skarżyńskiego, gdzie każdy tydzień bywa kompletnie inny od poprzedniego. No, ale skoro działa, to po co komplikować. :-)
Web Audit - Robert Drózd Robert Drózd, 2014-02-18
Wczoraj skończyłam czytać Marton. Trening metodą Gallowya. Biorąc pod uwagę, że 30 września biegnę, to trochę późno na zmiany w treningu. Jednak jest tam kilka fajnych rzeczy, rad z których zamierzam skorzystać. Oczywiście sekcja – jedzenie. I tutaj zaczynam się zastanawiać, czy aby nie potestować jeszcze (bo jest czas) batoników energetycznych. Galloway, oprócz marszu, dobrego nastawienia proponuje treningi w grupie. Zastanawia mnie tylko jak ukończyć maraton w mniej niż 3 godziny maszerując co pewien czas. Zostanę przy bieganiu. Jeff Galloway ma też super pomysły dotyczące programowania biegu, wizualizacji i gier z półkulami mózgowymi. To coś co wykorzystuję i myślę, że warto poświęcić chwilę na ten rozdział – bo przecież siła jest i w nogach i w głowie. To dobra książka, mniej podręcznik. Plany treningowe są schematyczne, wystarczy zrozumieć metodę przeplatania marszu z biegiem i wtedy można zacząć pokonywać dystanse bo do tego zachęca Jeff. Nie chodzi o wygrywanie tylko o ukończenie. Nie należy padać po ukończonym biegu tylko iść na kolację z przyjaciółmi i rodziną na dobrą kolację. W czasie maraton można, ba nawet należy rozmawiać bo tempo konwersacyjne jest tym co zaleca Jeff tym, którzy chcą się dobrze bawić przebiegając kilkadziesiąt kilometrów. To nie jest książka dla tych, którym zależy na czasie, to pozycja dobra dla poszukiwaczy przyjemności biegowej a nie „urywania” sekund. Dla tych, którzy uwielbiają tabelki i dobrą lekturę polecam jeszcze z cyklu maratonowych książek – Hala Higdon’a – Marathon.
oneginetatopa.blogspot.com Dota Szymborska
Septem.pl idąc na fali popularności książki “Bieganie metodą Gallowaya” wydało jego kolejną książkę, która, tym razem, pozwala nam ukończyć maraton w przyzwoitym czasie.
Maraton to bieg na dystansie 42,195 km. Dla początkujących to odległość, która przeraża, ale którą wielu chce osiągnąć. Starzy wyjadacze wiedzą już jak smakuje pokonanie takiego dystansu. Wszystkich łączą dwie rzeczy – ukończyć w jak najlepszym czasie. Galloway twierdzi, że znalazł na to sposób.
Wszystko kryć ma się w jego metodzie zwanej marszobiegiem. Postępując zgodnie z poradami autora w ciągu 6 miesięcy można podnieść swoje możliwości jeśli idzie o szybkość oraz dystans, jaki pokonujemy podczas jednego biegu. Gdy pokonujesz 3 kilometry – stosując metodę Gallowaya – przebiegniesz ich nawet 6.
Robiąc przerwy w biegu na marsz masz szansę na zwiększenie jakości swojego truchtania – łatwiej osiągniesz daleki dystans nie wyglądając jak człowiek, który został zniszczony przez bieg. Dzięki metodzie Gallowaya masz szansę ukończyć maraton z dużym uśmiechem na twarzy.
Jak to wygląda w praktyce? Podczas stosowania przeze mnie marszobiegu w dystansie 23 kilometrów udało mi się zyskać 8 minut. Oczywiście marsz nie był stosowany – jak radzi Galloway – od 1,6 kilometra już na początku. Wykorzystałem go w momencie, gdy nastąpił kryzys 16 kilometra.
Można powiedzieć – 8 minut to nic. Bardziej doświadczeni będą jednak stać po stronie takiego zyskiwania minut. Szczególnie, że dzięki marszowi możemy odzyskać częściową świeżość mięśni, a co za tym idzie, dodatkową siłę na szybki finisz.
Teraz wyobraźmy sobie maraton, który w całości biegniemy zgodnie ze wskazówkami Gallowaya. Jeśli kiedyś biegaliśmy maraton w granicach 4 godzin to każda minuta mniej daje nam już 3 godziny z haczykiem. A gdyby tak zejść poniżej 3? Oczywiście nie patrząc na wiek? Miodzio.
Metoda Gallowaya jest prosta w stosowaniu i uniwersalna. Nie trzeba być wysportowanym, pięknym i zapalonym biegaczem, by korzystać z jej pozytywów. Dodatkowo dostajemy garść porad dotyczących żywienia, kontuzji (odpukać) i innych aspektów uprawiania najstarszej dyscypliny sportu.
Zacząć bieganie latem z Gallowayem? Bezcenne. Polecam.
ebieganie.pl Tomasz Albecki, 2012-06-08
Maraton często kojarzy nam się z ogromnym wysiłkiem wyciskającym ostatnie poty z człowieka.
Już na samym początku książki jesteśmy witani przez grupę uśmiechniętych maratończyków. Ich pozytywne nastawienie jakie bije z twarzy pozwala na optymistyczne myśli. Pełni chęci podejmujemy walkę z samym sobą, podchodzimy do testu szacowania własnych możliwości. Nie chodzi tu o to, aby zostać mistrzem maratonu, ale samo dotarcie do mety, które traktujemy jako własne, prywatne trofeum.
Bardzo ciekawą sprawą jest krótka charakterystyka samego okresu rozwoju tego najważniejszego biegu dla sportowca. Przenosimy się do Grecji i poznajemy Fidypidesa, posłańca który przebiegł 40 km do Aten, aby ogłosić zwycięstwo nad perskimi siłami pod Maratonem. Ten krótki opis dodaje mistycyzmu całej książce. Czujemy, że istnieje gdzieś złoty środek, aby pokonać siebie, dopasować taki styl biegu, w którym spełnimy się do końca.
Metodą prób i błędów Galloway dochodzi do pewnej tezy, która pozwoliła mu ukończyć wiele maratonów nie obciążając jego zasobów sił. Mówię tu mianowicie o marszobiegu, łączeniu i umiejętnym wplataniu marszu podczas biegu..
Wskazówki zawarte w tej książce powalają w pełni zrozumieć jej ideę zupełnie jak w przypadku poradnika autorstwa J.B Galloway „Bieganie i odchudzanie dla kobiet”. Wszystko to za sprawą przejrzystości i podkreślania najważniejszych wątków.
Autor uczy nas od samego początku, etap po etapie, dostosowuje tempo do umiejętności biegacza. Nie zostawia nas samych sobie, przygotowuje programy dla poszczególnych grup zaawansowania. Znajdziemy w nich indywidualne wskazówki jak najkorzystniej wykorzystać program nie obciążając nadmiernie swojego organizmu.
Nie znalazłam w tym poradniku, choćby jednego zagadnienia, które nie byłoby poruszone przez Gallowaya. Doskonale opisuje przygotowanie do maratonu, jak regenerację po wyścigu.
A zatem czym byłby doskonały poradnik bez rozdziału poświęconego diecie, w którym znajdujemy jakże celne uwagi a wszystko to oparte na bazie długiego doświadczenia samego autora.
Krótko mówiąc... a raczej trochę rozleglej, bo nie da się opowiedzieć tak wielu zalet jakimi przepojona jest ta książka, poradnik zdecydowanie głębokiej treści, w którym znajdziemy szereg problemów, zagadnień i sytuacji wydawać by się mogło bez wyjścia. Przekonuje nas, że
maratończykiem można zostać w każdym wieku, wystarczy odrobina samozaparcia i cel motywacyjny.
Skutecznie podpowiada jak radzić sobie z rozmaitymi kontuzjami. Znajduje rozwiązanie dla kolki, która dopadała chyba każdego z nas w okresie szkolnego WF-u… Eh, gdybym ja to wcześniej wiedziała prawdopodobnie umiałabym zaradzić temu problemowi.
„Maraton. Trening metodą Gallowaya” to wierny przyjaciel każdego biegacza. Dzięki niewiarygodnej ilości porad i skutecznych sposobów radzenia sobie z przeszkodami na różnych etapach tego sportu, stajemy oko w oko z czymś realnym i odpowiednim, choć w wybraźni zazwyczaj dalekim w realizacji. Jednak siła ludzkiej samooceny jest tak wysoka, że z pewnością z pomocą autora książki spełnią się oczekiwania nawet najbardziej marudnych entuzjastów sportu.
echoistnienia.blogspot.com K-K Bello, 2012-07-04
Książka „Maraton. Trening metodą Gallowaya” autorstwa Jeffa Gallowaya jest drugą pozycją tego autora, którą miałam okazję przeczytać. O ile pierwszą książkę („Bieganie metodą Gallowaya”) czytałam od deski do deski z dużym zainteresowaniem, o tyle ta druga książka okazała się dla mnie mniej ciekawa. Jednak wcale nie dlatego, że nie jest interesująca! Po prostu jest to lektura przede wszystkim dla początkujących. Autor w bardzo przejrzysty sposób przekazuje podstawowe informacje dotyczące przygotowań do maratonu. Mimo, że w dalszej części książki znajdują się plany treningowe dla osób na różnym poziomie zaawansowania treningowego, podczas lektury książki nie można oprzeć się wrażeniu, że autor zwraca się głównie do tych osób, które planują pokonać dystans maratonu po raz pierwszy.
Jeśli ktoś jest zapalonym biegaczem/biegaczką z kilkuletnim doświadczeniem to raczej wątpliwe żeby znalazł w tej książce mnóstwo cennych porad. Przede wszystkim z doświadczenia wiem, że nas - amatorów z doświadczeniem biegowym bardzo trudno jest przekonać do maszerowania...
Co innego jeśli chodzi o biegaczy początkujących. Uważam, że „Maraton. Trening metodą Gallowaya” jest lekturą wręcz znakomitą dla osób, które:
- Bardzo by chciały zacząć biegać, ale nie wiedzą jak się do tego zabrać, bo bieganie wydaje im się bardzo ciężkie…
- Marzą o tym, aby przebiec maraton, ale przeraża ich większość planów treningowych.
- Biegają już od jakiegoś czasu, ale borykają się z kontuzjami i szukają alternatywnego rozwiązania dla siebie.
Co znajdziemy w książce:
Opis metody Gallowaya. Jeśli ktoś jeszcze nie wie o co chodzi to na pewno zainteresuje go ta część opracowania. Autor bardzo szczegółowo informuje czytelnika o tym jak biegać tą metodą oraz w jakim tempie to robić. Tutaj jednak mała uwaga – nie do końca wiem dlaczego tą ostatnią informację Galloway przekazuje nam tyle razy. Czy chodzi o to, abyśmy na pewno zapamiętali i nie próbowali biec zbyt szybko? Dla mnie to jednak trochę przesada… naprawdę rozumiem język pisany!
Opis treningu kluczowego jakim jest bieg długi. Tutaj bardziej zaawansowanych biegaczy może zaskoczyć (i zainteresować) propozycja treningowa Gallowaya polegająca na pokonywaniu podczas treningów dystansu maratońskiego – 42km. Większość popularnych planów treningowych na najdłuższy treningowy bieg wyznacza dystans 30-32km...
W kolejnych rozdziałach książki Galloway opisuje kwestie związane z prawidłową postawą podczas biegania i ćwiczeniach uzupełniających. Znajdziemy tu również plany treningowe zakładające ukończenie maratonu w różnym czasie.
Informacje dotyczące motywacji, przygotowań psychicznych etc. Ten rozdział uważam za szczególnie przydatny i to nie tylko dla przyszłych maratończyków, ale wszystkich osób, które zaczynają, lub niedawno zaczęły przygodę z bieganiem. Autor opisuje jak się zmotywować do codziennego biegania i jak nie stracić tej motywacji po drodze.
Znajdziemy porady dla początkujących dotyczace samego przygotowania przedstartowego, a także sposoby na psychologiczne przygotowanie się i przetrwanie maratonu. Napisane z amerykańskim rozmachem dziesiątki afirmacyjnych zdań niejednej osobie mogą się przydać w radzeniu sobie z obciążeniem.
W dalszych rozdziałach mamy bardzo praktyczne porady na sam start (znów dla początkujących) oraz zalecenia postartowe dotyczące regeneracji i powrotu do regularnych treningów po przekroczeniu mety maratonu. Znajdziemy też trochę informacji dla bardziej doświadczonych biegaczy. Jest tutaj opis treningów szybkościowych oraz podbiegów wraz z informacja o tym jak wpływają one na formę.
Kilka rozdziałów książki poświęconych jest diecie. Autor pisze o wpływie odżywiania na bieganie oraz… motywację do biegania, przekazuje również fachowe informacje o poszczególnych składnikach zbilansowanej diety. W książce znajdziemy również informacje dotyczące metabolizmu oraz spalania tkanki tłuszczowej. Galloway podaje też proste sposoby na utratę wagi bez stosowania restrykcyjnych diet, a także sposób odżywiania przed samym maratonem i w jego trakcie.
Jeden z rozdziałów końcowych poświęcony jest treningowi biegaczy po 40, 50 i 60 roku życia. Galloway oprócz wspomnienia o istotnych zmianach, które następują u biegaczy wraz z wiekiem, zaznacza również jakie korzyści zdrowotne przynosi bieganie.
Znajdziemy również krótki rozdział poświęcony technice… oddychania jak również informacje praktyczne dotyczące biegania podczas mroźnych dni oraz podczas upałów. To również informacje przeznaczone raczej dla początkujących biegaczy. Trudno mi bowiem wyobrazić sobie doświadczoną biegaczkę, która nie wie jak się ubrać na bieganie…
Ostatnie rozdziały książki informują nas o doborze butów do biegania oraz zaletach biegania z pulsometrem.
Podsumowując, „Maraton. Trening metodą Gallowaya” to pozycja kompleksowo opisująca trening biegowy do maratonu i inne aspekty związane z bieganiem w ogóle. Jest to książka, która na pewno pomoże podjąć decyzję o rozpoczęciu przygotowań do pierwszego maratonu, i która z całą pewnością natchnie czytelnika wiarą w to, że jest w stanie ten maraton ukończyć.
kobietkibiegaja.pl Katarzyna Żbikowska-Jusis, 2012-07-09
„Ciało leżące na tapczanie chce tam pozostać. Ale gdy ciało już się porusza, chce trwać w ruchu”. Taką sentencję Jeff Galloway , autor książki „ Maraton. Trening metodą Gallowaya ”, umieścił na początku jednego z rozdziałów dotyczących motywacji. Chociaż nie jestem wytrawnym biegaczem i nie przebiegłam dotychczas maratonu , doskonale wiem, o czym pisze. Motywacja, by przed pracą wstać i pójść biegać, bądź ćwiczyć po niej, tak naprawdę jest już w zasadzie prawie połową sukcesu. A to jest zimno, a to za gorąco, albo dziś za bardzo kusi mnie łóżko, a w ogóle to szef tak mnie wkurzył... Jeśli jednak przezwyciężymy swoje lenistwo i pomyślimy o tym, jak fajnie będziemy się czuć po treningu , wtedy na pewno łatwiej nam będzie wyjść z domu. Idąc dalej: nie dziwię się zasłyszanemu niedawno powiedzeniu, że bieganie może uzależniać. Ruch rozładowuje stres, który każdy ma dziś chyba w nadmiarze. Jednocześnie daje poczucie wolności, a także np. możliwość popatrzenia na okolicę bądź przyrodę, jeśli biegamy w lesie lub parku. O ile ćwiczymy w grupie, dodatkowo zyskujemy nowych znajomych, motywujemy się łatwiej i tym bardziej lepiej się czujemy. Dzięki temu skupiamy się więc na kilku służących nam aspektach jednocześnie.
O tych zaletach biegania pisze Galloway prawie na każdej stronie. „ Maraton. Trening metodą Gallowaya ” to poradnik dla każdego, kto chce podjąć wyzwanie, jakim jest przebiegnięcie maratonu. Jednym z podstawowych wyróżników jego metody jest bieg połączony z marszem. Autor proponuje przeprowadzenie bardzo prostych testów (na sobie samym), które pozwolą dokładnie określić, w jakim tempie i z jaką regularnością powinniśmy stosować marsz w czasie biegu. Dzięki tej technice możemy np. zwiększyć swoją szybkość lub zagwarantować sobie ukończenie maratonu w trybie dla nas dogodnym. Nic bowiem tak nie cieszy każdego człowieka jak ukończenie podjętego wyzwania! A dobiegnięcie do mety z uśmiechem na twarzy, jest co najmniej miłą nagrodą, zważywszy na 42 kilometry, które trzeba było pokonać.
Galloway ma za sobą lata własnych treningów jako zawodowiec, a także amator. Również od wielu lat prowadzi grupy biegaczy amatorów, wszystkie właśnie wg własnej metody. Wielu z nich, bez względu na wiek, kończy maraton : mając 50, 60 czy nawet 70 lat. Książka , która właśnie ukazała się na naszym rynku jest doskonałym kompendium wiedzy. Zawiera szczegółowo rozpisane plany ćwiczeń, porady motywacyjne, żywieniowe, organizacyjne. Opisuje także np. rodzaje kontuzji, które mogą nas spotkać bądź przeszkód, które możemy sami sobie stworzyć (przytulając się zbyt chętnie do kanapy...). Najważniejszy jednak dla mnie jest duch walki, który dominuje w całej książce. Galloway wie znakomicie, jak łatwo się poddać, dlatego właśnie proponuje połączenie marszobiegu jako sposobu na równomierne rozłożenie sił i umożliwienie szybszej regeneracji mięśni. Wielokrotnie mówi także o motywacji. Dzięki temu, dla mnie jest to nie tylko świetny poradnik biegacza. Każdy kto się podejmie zdobycia mety maratonu wg metody Gallowaya , na pewno nauczy się także zdobywać inne Mount Everesty w swoim życiu.
Taką sentencję Jeff Galloway , autor książki „ Maraton. Trening metodą Gallowaya ”, umieścił na początku jednego z rozdziałów dotyczących motywacji. Chociaż nie jestem wytrawnym biegaczem i nie przebiegłam dotychczas maratonu , doskonale wiem, o czym pisze. Motywacja, by przed pracą wstać i pójść biegać, bądź ćwiczyć po niej, tak naprawdę jest już w zasadzie prawie połową sukcesu. A to jest zimno, a to za gorąco, albo dziś za bardzo kusi mnie łóżko, a w ogóle to szef tak mnie wkurzył... Jeśli jednak przezwyciężymy swoje lenistwo i pomyślimy o tym, jak fajnie będziemy się czuć po treningu , wtedy na pewno łatwiej nam będzie wyjść z domu. Idąc dalej: nie dziwię się zasłyszanemu niedawno powiedzeniu, że bieganie może uzależniać. Ruch rozładowuje stres, który każdy ma dziś chyba w nadmiarze. Jednocześnie daje poczucie wolności, a także np. możliwość popatrzenia na okolicę bądź przyrodę, jeśli biegamy w lesie lub parku. O ile ćwiczymy w grupie, dodatkowo zyskujemy nowych znajomych, motywujemy się łatwiej i tym bardziej lepiej się czujemy. Dzięki temu skupiamy się więc na kilku służących nam aspektach jednocześnie.
O tych zaletach biegania pisze Galloway prawie na każdej stronie. „ Maraton. Trening metodą Gallowaya ” to poradnik dla każdego, kto chce podjąć wyzwanie, jakim jest przebiegnięcie maratonu. Jednym z podstawowych wyróżników jego metody jest bieg połączony z marszem. Autor proponuje przeprowadzenie bardzo prostych testów (na sobie samym), które pozwolą dokładnie określić, w jakim tempie i z jaką regularnością powinniśmy stosować marsz w czasie biegu. Dzięki tej technice możemy np. zwiększyć swoją szybkość lub zagwarantować sobie ukończenie maratonu w trybie dla nas dogodnym. Nic bowiem tak nie cieszy każdego człowieka jak ukończenie podjętego wyzwania! A dobiegnięcie do mety z uśmiechem na twarzy, jest co najmniej miłą nagrodą, zważywszy na 42 kilometry, które trzeba było pokonać.
Galloway ma za sobą lata własnych treningów jako zawodowiec, a także amator. Również od wielu lat prowadzi grupy biegaczy amatorów, wszystkie właśnie wg własnej metody. Wielu z nich, bez względu na wiek, kończy maraton : mając 50, 60 czy nawet 70 lat. Książka , która właśnie ukazała się na naszym rynku jest doskonałym kompendium wiedzy. Zawiera szczegółowo rozpisane plany ćwiczeń, porady motywacyjne, żywieniowe, organizacyjne. Opisuje także np. rodzaje kontuzji, które mogą nas spotkać bądź przeszkód, które możemy sami sobie stworzyć (przytulając się zbyt chętnie do kanapy...). Najważniejszy jednak dla mnie jest duch walki, który dominuje w całej książce. Galloway wie znakomicie, jak łatwo się poddać, dlatego właśnie proponuje połączenie marszobiegu jako sposobu na równomierne rozłożenie sił i umożliwienie szybszej regeneracji mięśni. Wielokrotnie mówi także o motywacji. Dzięki temu, dla mnie jest to nie tylko świetny poradnik biegacza. Każdy kto się podejmie zdobycia mety maratonu wg metody Gallowaya , na pewno nauczy się także zdobywać inne Mount Everesty w swoim życiu.
dlaLejdis.pl Agnieszka Pater, 2012-06-19
Książka „Maraton. Trening metodą Gallowaya” to solidna dawka wiedzy dla osób lubujących się w biegach długodystansowych, takich jak maraton. Autor szczegółowo omawia techniki biegowe i trening siłowy. Uczy w jaki sposób się zmotywować oraz jak rozwijać wytrzymałość. Nie zabrakło również informacji o podstawach diety biegaczy. Do „Treningu metodą Gallowaya” dołączona jest przydatna lista najważniejszych maratonów, jakie odbywają się rokrocznie na całym świecie.
Z życia książek Przemek Opłocki, 2012-05-30
Nie każdy lubi biegać. Brak wystarczającej motywacji czy słaba forma fizyczna sprawiają, że wolimy siedzieć przed telewizorem niż zmusić się do odrobiny wysiłku. Może się to zmienić po lekturze najnowszej książki Jeffa Gallowaya „Maraton. Trening metoda Gallowaya”. Autor książki daje cenne wskazówki, jak przygotować ciało i duszę do największego wyzwania, jakim jest maraton.
Bieganie jest najlepszą i najtańszą metodą na poprawę kondycji fizycznej. Do rozpoczęcia treningu nie potrzeba drogiego karnetu na siłownię lub na basen, wystarczy tylko motywacja i chęć do zmiany codziennych nawyków. Jednak na początku najgorzej bywa z motywacją, a właściwie jej brakiem, oraz ze słabą kondycją fizyczną. Jeff Galloway w swojej książce „Maraton. Trening metodą Gallowaya” radzi, jak w prosty sposób, bez obciążanie organizmu, rozpocząć walkę z leniwym trybem życia.
Według autora najlepszym i najefektowniejszym sposobem na zwiększenie wytrzymałości są marszobiegi. Dzięki nim organizm ludzki jest w stanie z tygodnia na tydzień zwiększyć swoją wydajność i wydłużyć dystans treningowy. W książce autor dokładnie opisuje technikę marszobiegu oraz różnego rodzaju programy biegowe w taki sposób, by nie stracić motywacji oraz uniknąć kontuzji. Z własnego doświadczenia wie, że bieg bez przerwy na marsz jest bardzo męczący, dlatego namawia swoich czytelników do odpoczynku. Krótka przerwa na marsz nie męczy organizmu oraz pozwala uniknąć urazów spowodowanych zbytnim przeciążeniem organizmu.
Nic na siłę!!!! Natłok codziennych obowiązków: praca, dom, dzieci zniechęca nas do aktywności fizycznej. Wygodniej jest pooglądać telewizję lub rozsiąść się w wygodnym fotelu z pudełkiem ulubionych lodów. Trening odsuwamy na dalszy plan, wymyślając co chwila nowe wymówki.
Jeff Galloway przedstawia triki, dzięki którym jesteśmy w stanie oszukać samych siebie i niespodziewanie znaleźć się na trasie treningowej. Opisana ścieżka motywacji pozwoli znaleźć wewnętrzną iskrę do stawienia czoła codziennym wyzwaniom. Autor opisuje proste i szybkie ćwiczenia wzmacniające wewnętrzne przekonanie, które pomoże cieszyć się z biegania i dotrzeć do celu.
Jeff Galloway w swojej książce dokładnie opisuje czynniki wpływające na osiągnięcie wyznaczonego celu. Pokazuje jak trenować, by nie tylko przebiec maraton, ale również poprawić jego wynik. Omawia metody, które wpływają na zwiększenie prędkości oraz zmniejszenie czasu przebiegniętego dystansu. Za pomocą czytelnych tabeli przedstawia programy treningowe. Traktuje bieganie jako sposób na życie i skuteczną metodę na spalanie tłuszczu. Opisuje również sposoby żywienia odpowiednie dla biegacza i maratończyka. Zgodnie z założeniem autora dieta jest niezbędnym elementem każdego sportowca zarówno tego zawodowego, jak i rekreacyjnego. Mądry plan żywieniowy pozwala dysponować odpowiednią dawką energii, która jest niezbędna podczas treningu.
Z książki dowiemy się również, jak biegać w upalne oraz mroźne dni. Jakie obuwie wybrać oraz jak prawidłowo oddychać.
„Maraton trening metodą Gallowaya” jest odpowiednią lekturą zarówno dla początkujących, jak i wprawionych biegaczy, którzy chcą poprawić swoje wyniki oraz wzmocnić swoją motywację.
Zdrowie.wieszjak.pl 2012-05-23
MARATHON! YOU CAN DO IT
Celowo przytaczam amerykański tytuł książki, która w Polsce wychodzi jako „Maraton. Trening metodą Gallowaya”. Według mnie pełniej oddaje treść niż jego polski odpowiednik. Tak, jestem zdania, że do maratonu można dojść. I, że każdy może go ukończyć. Oraz, że nie jest dla zawodnika żadną ujmą gdy na trasie regularnie, jeszcze zanim poczuje „ścianę” urozmaica bieg przerwami na marsz.
Debiutant ma z reguły przed pierwszym startem startem mnóstwo pytań. Na większość z nich znajdzie odpowiedzi w podręczniku Jeffa Gallowaya. Autor, olimpijczyk i trener, wiele lat temu stworzył program pozwalający każdemu przygotować się do maratonu i z sukcesem go ukończyć. Niejednokrotnie odwołuje się do własnych doświadczeń, przywołuje też przykłady swoich podopiecznych.
Bardzo żałuję, że nie przeczytałam tej książki dziesięć lat temu; wtedy mój debiut nie przypominałby pewnie skoku na główkę do pustego basenu. Ale i teraz nie jest za późno na lekturę. Z jednej strony jest tu solidna dawka wiedzy z fizjologii, teorii treningu, psychologii (świetny rozdział poświęcony motywacji) z drugiej mnóstwo porad praktycznych: jak wiązać buty, jak wyeliminować kolkę, jak biegać w czasie mrozów a jak w upale, co spakować do torby dzień przed startem.
„Im trudniej na treningu tym łatwiej na zawodach” – zwolennicy tego hasła będą się czuli zawiedzeni. Jeff Galloway przekonuje, że można inaczej. Terminologię biegową zaczyna od treningu uzupełniającego, poświęca mu też osobny rozdział; zwraca uwagę na niebagatelną rolę odpoczynku (tak, to też środek treningowy).
Autor nieustannie podkreśla to, o czym często zapominam: że bieganie to spontaniczna radość, a trening do maratonu ma służyć przede wszystkim podtrzymaniu zdrowia, sprawności fizycznej i psychicznej, niekoniecznie zaś walce o wyrwanie kilku minut kolejnej „życiówce”.
Dziesięć lat temu trudno mi było uwierzyć że jestem w stanie przebiec maraton; teraz mam ochotę zrobić to w czasie 3:30. Całkiem możliwe, że Jeff Galloway zostanie moim trenerem.
twojezwyciestwo.wordpress.com agnieszka, 2012-05-23