Ile z nas podejmowało walkę o lepsze ciało. Praktycznie każdy decydował się kiedyś na jakiś krok, który miał poprawić nasze zdrowie, kondycję czy figurę. Jednak również wielu szybko się zniechęcało. Z takimi sytuacjami mamy często do czynienia. Ćwiczenia traktujemy jako kary i przykry obowiązek. O tym właśnie jest ta książka, ktora pokazuje co siedzi w głowie człowieka i zabiera nam radość. Autorka pokazuje jak ważne jest postawienie sobie celu, ale takiego który po drodze będzie się składał z mniejszych. Nie odrazu nasza figura ulegnie poprawie, ale z każdym kolejnym tygodniem zmianie ulegać będą różne aspekty. Waga nie zawsze będzie spadać, dlatego tak ważne jest nie opieranie celu tylko na spadku wagi. Ukazane zostały również przykłady negatywnych konsekwencji zbyt drastycznych diet. Do wszystkiego musimy podchodzić z głową i zdrowym rozsądkiem.
_zakamarek_ Twaróg Angelika
Jak być fit i nie zwariować? Książka WYDAWNICTWA SENSUS
Tyle słyszymy o tym że trzeba być fit. Tylko w natłoku informacji jak to zrobić i nie mieć bzyka? Możecie zapoznać się z książką pt. "Jak byś fit i nie zwariować?" WYDAWNICTWA SENSUS.
O autorze.
Magda Foeller - Certyfikowana trenerka personalna, właścicielka prestiżowych studiów treningu personalnego Magda Foeller Studio, certyfikowana Master Trener metody Justfit EMS. Autorka Akademii Trenera Personalnego oraz wykładowczyni Wyższej Szkoły Bankowej. Absolwentka prawa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Osobowość branży fitness według magazynu „Businesswoman&Life”. Systematycznie występuje jako ekspert na łamach prasy, w programach telewizyjnych i radiowych oraz na ogólnopolskich konferencjach branżowych. Ma na koncie współpracę między innymi z Wirtualną Polską, TVN Style oraz Uniwersytetem Mikołaja Kopernika.
W swojej działalności kieruje się przekonaniem, że tylko jednej osobie na całym świecie musimy się podobać – sobie.
Jak być fit i nie zwariować ten temat chyba nie jednej z nas dotyka. Chociaż w większości jest to moda dla niektórych tak naprawdę styl życia, którego nie robią na pokaz. Dla mnie bycie fit jest raczej potrzebą bycia zdrowym niż obrazkowania tego wszędzie i robienie wszystkiego na pokaz co niestety wiele ludzi robi.
Ile to teraz widzimy reklam z produktami fit i ćwiczeniami. Jednak nie jest to takie proste jak może się wydawać a w gruncie rzeczy i podejście takie jak widzimy w telewizji sprzyja zniechęceniu i niestety poniesieniu klęski.
Co tak naprawdę oznacza bycie fit? Nie nie katusze tylko dobre samopoczucie oraz mieć energię żeby cieszyć się życiem. Dlatego ta książka jest po prostu rewelacyjna, która pomoże nam w dojściu do celu. Jest napisana prostym językiem i do tego bardzo ciekawa. Czyta się ją po prostu bez wytchnienia bo wciąga i wiele rzeczy potrafi uświadomić. Polecam bo książka jest wspaniała.
https://rodzinkatestujeirecenzuje.blogspot.com/ Mariola Skałbania
Codzienność, a szczególnie codzienność kobiety, daleka jest od bajki. Nie dość, że nawet lekka nadwaga spędza nam sen z powiek, to jeszcze kolejne, restrykcyjne diety sprawiają, że chodzimy wciąż głodne (i wściekłe). Na domiar złego wciąż nie chudniemy, a nawet gorzej – kilogramy niepostrzeżenie osiadają na naszym ciele, jakby za sprawą jakiegoś szatańskiego planu. Na dodatek wszyscy nam powtarzają, że musimy być fit, zatem rzucamy się jak szalone, by zakupić wszelkie niezbędne do tego oprzyrządowanie, które zalegać będzie po krótkim czasie w naszych szafach. W zumbie mylimy kroki, na jodze się nudzimy, a tak naprawdę jedyne na co mamy ochotę – poza leżeniem na kanapie i oglądaniem kolejnego serialu – to tabliczka czekolady z orzechami. Chociaż właściwie telewizja jest dodatkowym stresorem, wszyscy bowiem nas tam przekonują, że tak naprawdę wystarczy tylko chcieć, by w 3 dni schudnąć 10 kg, by w tydzień wyrzeźbić sobie „kaloryfer na brzuchu” czy odzyskać idealną sylwetkę po porodzie w miesiąc. Też masz wrażenie, że można od tych wszystkich porad (i świadomości własnej niedoskonałości) zwariować?
No właśnie, czy można być zatem fit, nie głodując, albo nie katując się ćwiczeniami (albo brakiem chęci ich wykonywania)? Na te pytania odpowiada trener personalny Magda Foeller w swojej znakomitej książce pt. „Jak być fit i nie zwariować?" Opublikowana nakładem Wydawnictwa Helion książka to nie kolejny poradnik przekonujący nas, że tak naprawdę wystarczy tylko chcieć, żeby waga sama spadała, a mięśnie się rzeźbiły. Autorka, z dużym dystansem do życia oraz z humorem przekonuje, że tak naprawdę nie mamy co liczyć, że kilka ćwiczeń zmieni nas w dziewczyny z rozkładówki czy restrykcyjne diety pozbawią dodatkowych kilogramów. Foeller niejako odczarowuje rzeczywistość kreowaną przez media (i niestety niektórych trenerów) pokazując, że zdjęcia w portalach społecznościowych to kwestia odpowiedniego ustawienia i … ciężkiej pracy.
Czy zatem z góry jesteśmy skazani na porażkę? Oczywiście, że nie, tylko musimy realistycznie spojrzeć na swoje możliwości, a także na same procesy zachodzące w naszych organizmach. W książce poruszone zostały zarówno kwestie modelowania sylwetki, jak i diety (rozumianej jako właściwy sposób odżywiania się), jako nierozerwalnych składników bycia fit. Dlatego tez po ten poradnik powinny sięgnąć zarówno osoby zainteresowane tematyką, jak i może ona stać się doskonałym prezentem dla osoby borykającej się z nadwagą, czy rozpaczliwie starającej się wyrzeźbić ciało dokładnie w taki sposób, jak obserwowana na portalu społecznościowym gwiazda.
Wspomniana tematyka wyznacza podział książki na dwie części, obejmujące trzy rozdziały. W pierwszej części Foeller zauważa, że tak naprawdę nikt wcześniej nie mówił, jakich poświęceń wymaga idealna sylwetka, Pisze o pułapce w jaką wpadamy, żywiąc przekonanie, krótkotrwałe, nawet regularne treningi sprawią, że będziemy mieć ciało takie, jakie obiecują nam trenerzy prezentując swoje ciała. Autorka podkreśla, że osoby z takich zdjęć, zajmują się tym zawodowo, trenując wiele godzin każdego dnia, zatem nie ma takiej możliwości, by uczęszczając na siłownię dwa razy w tygodniu osiągnąć ten sam efekt. Foeller nawołuje również do tego, byśmy wreszcie skończyli z porównywaniem się do koleżanek, pisze o nastawieniu, kwestiach zdrowotnych, a także o rozpoczęciu drogi do bycia fit od wyznaczenia sobie realistycznego celu. W rozdziale drugim pokazuje również, „jak trenować, by nie zwariować?”, zwracając uwagę na plany możliwe do wykonania, biorąc pod uwagę czas, którym dysponujemy na treningi, namawia również do prostych (ale skutecznych) i opartych na podstawowych wzorcach ruchowych ćwiczeniach, wykonywanych w odpowiednich sekwencjach i dostosowanych do naszych możliwości.
Druga część książki poświęcona jest odżywaniu, a Foeller nawołuje w niej przede wszystkim, do porzucenia restrykcyjnych diet, na rzecz ograniczenia ilości przyjmowanego pokarmu i zwiększenia dawki ruchu. Niestety w sieci aż roi się od kolejnych diet-cud, obiecujący spektakularne efekty, a tak naprawdę przynoszących więcej szkody niż pożytku i narażających nas nie tylko na brak składników odżywczych, ale i na efekty jojo.
Lektura książki Magdy Foeller sprawia, że zupełnie inaczej zaczynamy patrzeć na kwestię „bycia fit”, na problematykę ćwiczeń oraz zdrowego odżywania. Po lekturze jesteśmy zmotywowani do tego, by zacząć wdrażać zmiany, ale realistyczne, według ustalonego wcześniej planu. Tylko takie zaprowadzą nas bowiem do punktu, w jakim chcemy się znaleźć. I niekoniecznie musi to być muskulatura ze zdjęcia czy blade lico wiotkiej jak trzcina (i głodnej) modelki. Bo bycie fit, oznacza tak naprawdę bycie zdrowym, sprawnym i … czucie się dobrze w swojej skórze!
QulturaSlowa Justyna Gul
JAK BYĆ FIT I NIE ZWARIOWAĆ?
Udostępnij
Komentuj (45)
45
"Oprah Winfrey, jedna z najbogatszych i odnoszących największe sukcesy w show biznesie kobiet na świecie, powiedziała kiedyś, że jeśli podczas długiego biegu nie zatrzymasz się, żeby napić się wody, to nie ukończysz tego biegu. My, kobiety, w biegu zwanym codziennością zapominamy o najważniejszym elemencie, bez którego nie będziemy w stanie tego biegu kontynuować. Zapominamy o sobie."
Powyższy cytat pochodzi z książki Magdy Foeller pt. "Jak żyć fit i nie zwariować?"
ak powyższe słowa odnoszą się do rzeczywistości? Sprawdźmy na przykładach.
Kasia. 25 lat. Krótka czerwona sukienka na ramiączkach. Gdy idzie ulicą, ludzie patrzą, czasami nawet się odwrócą. Wystające kości łopatek, zakrzywione plecy, ramiona sterczą, nogi jak patyki. Grama tłuszczu, zapadnięty brzuch i podkrążone oczy. Nasze babcie powiedziałyby "skóra i kości" lub dosadniej "jak z Oświęcimia".
A Kasia marzy, żeby schudnąć jeszcze ze 2 kilo. Jej dieta to w zasadzie sałata i woda, ale przecież warto - myśli sobie. Włosy wypadają, paznokcie się łamią, dentystę odwiedza częściej niż fryzjera. Ale zawsze była ambitna, perfekcyjna, chciała być najlepsza. A przecież ideał dla niej to chude modelki. Patrzą na nas zewsząd, kolorowych magazynów, reklam telewizyjnych, plakatów w sklepach. Kasia też chce być piękna. I nie postrzega adekwatnie swego ciała.
Nadia. Wysoka, długonoga czterdziestoparolatka. Blondynka z przepięknymi, niepowtarzalnymi zielonymi oczami. Kiedyś zwracała uwagę wszystkich, gdy szła przez miasto. Wiedziała o tym. Potrafiła uwodzicielskim uśmiechem "uwolnić się" od mandatu na drodze, trzepotaniem rzęs - załatwić sprawę w urzędzie.
Zawsze umawiała się z tymi mężczyznami, z którymi chciała. Któregoś razu zdziwiła się bardzo, gdy dostała pierwszy w życiu mandat. Wręczył jej go młody policjant. Potem zauważyła, że mężczyźni przechodzący obok niej ulicą nie odwracają już głowy, ba - w ogóle na nią nie patrzą. Stała się dla nich "przezroczysta". Zaczęła się przyglądać swojej twarzy - drobne zmarszczki, może nieco opadające powieki. Przyglądała się figurze - niewielka oponka na brzuchu nie znikała już, gdy nie zjadła kilku kolacji. Ponieważ zawsze miała piękne ciało, nie była przyzwyczajona do ćwiczeń, regularnego stosowania kremów, balsamów. Patrzyła na zmieniającą się siebie i życie, które budowała w oparciu o atrakcyjność fizyczną - a ono rozpadało się na jej oczach. Wtedy z objawami depresji trafiła do lekarza.
Dlaczego Kasia i Nadia wpadły w pułapkę "bycia piękną"? Otóż "żyjemy w dobie kultury obrazkowej, w której media raczą nas bezustannie kanonami ciała, urody i perfekcyjnego stylu życia.
"Media krzyczą do nas, że aby znaczyć cokolwiek w dzisiejszych czasach, musimy absolutnie i bezwzględnie być fit. A modne i warte uwagi jest jedynie fit w ujęciu radykalnym i ortodoksyjnym — to ujęcie polega na ustanowieniu bycia fit w centrum swojego jestestwa i nadaniu mu cech boskich, na systematycznym występowaniu przeciwko pierwszemu przykazaniu. Nic więc dziwnego, że dużo ludzi, podejmując takie radykalne i restrykcyjne kroki z myślą o idealnym ciele, obarczonych jest koniecznością rezygnacji z wielu naprawdę ważnych w życiu spraw" - pisze Magda Foeller.
A przecież atrakcyjność to nie wszystko! Należy pamiętać, że atrakcyjność fizyczna to po pierwsze coś, co możemy w pewnym stopniu sami kreować, a po drugie to jedynie drobny bonus, jakim dysponujemy w kontaktach społecznych. Pierwszy "filtr przesiewowy", który oczywiście na początku wiele ułatwia, ale nie zastąpi wszystkiego.
Kochane! Nie bądźmy niewolnikami atrakcyjności fizycznej! Warto trenować i dbać o odpowiednią dietę, ale zawsze należy zastanawiać się, czy faktycznie dobrze interpretujemy zdrowy styl życia? Pamiętajcie, że "zajechać się szybko i dokumentnie to żadna sztuka. Ale umieć bez autokrytyki zatrzymać się na chwilę i wysiąść z życiowego perpetuum mobile sztukę niewątpliwie stanowi."
Niektóre z wartości płynących z trenowania według Magdy Foeller:
Kiedy trenujesz, wzrasta twoja samoocena.
Kiedy o siebie dbasz, poprawiasz swoje samopoczucie, a przekłada się ono również na atmosferę w domu.
Regularny trening i zdrowe odżywianie to profilaktyka zdrowia i oszczędność pieniędzy, jakie wydałabyś w przyszłości na lekarzy, fizjoterapię i leki.
Kiedy trenujesz i dobrze się odżywiasz, dajesz dzieciom i innym członkom rodziny dobry przykład zdrowego stylu życia.
Kiedy zadbasz o siebie poprzez aktywność, dotlenisz mózg, wspomożesz produkcję neuronów, a przełoży się to na efektywność umysłu i ciała oraz energię w pracy i pośrednio na zarobek.
Profilaktyka zdrowia pomoże ci dłużej i efektywniej pracować.
Czas poświęcony na trening to czas zaoszczędzony, bo więcej czasu stracisz się na wizyty u lekarzy i fizjoterapię.
kobieta.interia.pl
EFEKT AUREOLI
Atrakcyjność fizyczna. Efekt aureoli (halo)
We wczorajszym poście "Jak być fit i nie zwariować?" pisałyśmy o pułapce "bycia piękną". Skąd ostatnio taka presja na bycie fit? Z reklam uśmiechają się do nas przepiękne modelki, przystojni mężczyźni, szczupli, młodzi, pociągający, bez skazy. Mnóstwo wszędzie porad: jak się niesamowicie ubrać, aby być atrakcyjnym? jak się umalować, aby z przeciętnej dziewczyny zrobić niesamowitej piękności gwiazdę z pierwszych stron kolorowych gazet. Wszechobecnie promowane odchudzanie. Zrzuć 20 kg w 3 miesiące - rewelacyjne magiczne środki. Wszystko po to, abyś był/była piękna, czyli atrakcyjna dla innych. Ale po co? Tego nikt nie dopowiada. Wydawać by się mogło, że to czysta próżność i wielka maszynka do wyciągania naszych pieniędzy na te wszystkie „upiększające” produkty. Okazuje się jednak, że nie jest to tak bezsensowne jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.
Ale zacznijmy trochę od końca. Bruno Bettelheim napisał książkę o ukrytych znaczeniach powszechnie znanych nam wszystkim baśni. Czy pamiętacie bajki, w których za złe, egoistyczne zachowanie bohater zamieniany jest za karę w jakąś maszkarę? Chyba najbardziej znaną historią jest „Piękna i Bestia”. Brzydota jest tam karą. Baśń dociera do samego jądra naszego lęku przed brzydotą. Pamiętacie jak trudno było Pięknej dostrzec w odrażającym potworze jego dobroć, nienaganne maniery, mimo iż starał się i tak zachowywać. Przez długi czas Piękna oceniała go wyłącznie przez pryzmat brzydoty. A tak naprawdę boimy się jej. Współczesną wersję tej historii możemy zobaczyć w filmie „Beastly” (Bestia z 2011 r.), w którym główny bohater, jeszcze jako niezwykle przystojny młody mężczyzna, mówi: „Pogódźcie się z tym: ładni mają lepiej! […] Czy macie na mnie głosować, bo jestem bogatym, lubianym, przystojnym synem znanego ojca? Odpowiedź brzmi: Tak!”.
I cóż – podoba się nam to, czy nie - ma rację. Choć może to wydać się nam niesprawiedliwe, badania udowadniają, że bardziej lubimy ludzi ładnych niż brzydkich. Może dlatego, że ładni ludzie dostarczają nam swego rodzaju „nagród” natury estetycznej. Aronson pisze wprost: „jeśli chcesz, żeby ludzie lubili cię i traktowali życzliwie, opłaca się być pięknym. Ludzi pięknych i przystojnych lubimy bardziej niż nieładnych i przypisujemy im różnorakie dobre cechy”.
No i dochodzimy do sedna, warto być atrakcyjnym, bo atrakcyjni mają łatwiej w życiu.
Już w latach 60’ XX wieku psychologowie obalili dwa mity związane z atrakcyjnością fizyczną:
wcześniej uważano, że nie ma uniwersalnych standardów atrakcyjności,
wcześniej uważano, że atrakcyjność fizyczna nie pociąga za sobą istotnych konsekwencji społecznych, zgodnie z zasadą, „że nie ocenia się książki po okładce, a człowieka po wyglądzie”.
Oba te mity obalono.
Obraz
Setki przeprowadzonych od tamtej pory badań, eksperymentów pokazało, że atrakcyjność fizyczna osoby wpływa na mnóstwo przypisywanych jej cech oraz na sposób traktowania tej osoby, a obserwatorzy zdają się nieświadomie posługiwać stereotypem „co jest piękne, jest dobre”. Działa tzw. efekt aureoli (halo), w którym automatycznie na podstawie wrażenia (pozytywnego lub negatywnego) przypisujemy cechy osobowościowe - nad spostrzeganą osobą roztacza się swego rodzaju aureola. Osobom atrakcyjnym przypisujemy więc cechy pozytywne (aureola pozytywna), a osobom nieatrakcyjnym (negatywne). Dla przykładu:
osoby atrakcyjne fizycznie były postrzegane jako bardziej inteligentne od osób mniej urodziwych (wyniki Pascal Pansu i Michael Dubois z Uniwersytetu w Grenoble)
atrakcyjnym fizycznie osobom jesteśmy skłonni przypisywać większe kompetencje małżeńskie i uważamy, że są ogólnie bardziej szczęśliwe (badania Elain Walster z University of Wisconsin)
atrakcyjniejszym skazańcom zasądzano niższe wyroki. Wydawałoby się, że sędziwie są bezstronni a to właśnie w sądzie urodziwi ludzie byli traktowani lepiej. Najwyraźniej sędziowie kierowali się domniemaniem, że ładni z natury są lepsi.
po randce w ciemno chęć na ponowną randkę z daną osobą zależała wyłącznie od atrakcyjności fizycznej tej osoby, a nie zależała od żadnej z wielu zbadanych cech psychicznych.
Jak widać lepiej więc być Piękną niż Bestią :) Z pewnością będzie łatwiej! Ale najważniejsze, by mieć piękne wnętrze, bo dobro płynące z nas sprawia, że bije od nas niepowtarzalny blask.
https://www.psychologiaprzykawie.pl/
JAK BYĆ FIT I NIE ZWARIOWAĆ?
Pułapki atrakcyjności
"Oprah Winfrey, jedna z najbogatszych i odnoszących największe sukcesy w show biznesie kobiet na świecie, powiedziała kiedyś, że jeśli podczas długiego biegu nie zatrzymasz się, żeby napić się wody, to nie ukończysz tego biegu. My, kobiety, w biegu zwanym codziennością zapominamy o najważniejszym elemencie, bez którego nie będziemy w stanie tego biegu kontynuować. Zapominamy o sobie."*
Kasia. 25 lat. Krótka czerwona sukienka na ramiączkach. Gdy idzie ulicą, ludzie patrzą, czasami nawet się odwrócą. Wystające kości łopatek, zakrzywione plecy, ramiona sterczą, nogi jak patyki. Grama tłuszczu, zapadnięty brzuch i podkrążone oczy. Nasze babcie powiedziałyby „skóra i kości” lub dosadniej „jak z Oświęcimia”. A Kasia marzy, żeby schudnąć jeszcze ze 2 kilo. Jej dieta to w zasadzie sałata i woda, ale przecież warto – myśli sobie. Włosy wypadają, paznokcie się łamią, dentystę odwiedza częściej niż fryzjera. Ale zawsze była ambitna, perfekcyjna, chciała być najlepsza. A przecież ideał dla niej to chude modelki. Patrzą na nas zewsząd, kolorowych magazynów, reklam telewizyjnych, plakatów w sklepach. Kasia też chce być piękna. I nie postrzega adekwatnie swego ciała.
Nadia. Wysoka, długonoga czterdziestoparolatka. Blondynka z przepięknymi, niepowtarzalnymi zielonymi oczami. Kiedyś zwracała uwagę wszystkich, gdy szła przez miasto. Wiedziała o tym. Potrafiła uwodzicielskim uśmiechem „uwolnić się” od mandatu na drodze, trzepotaniem rzęs - załatwić sprawę w urzędzie. Zawsze umawiała się z tymi mężczyznami, z którymi chciała. Któregoś razu zdziwiła się bardzo, gdy dostała pierwszy w życiu mandat. Wręczył jej go młody policjant. Potem zauważyła, że mężczyźni przechodzący obok niej ulicą nie odwracają już głowy, ba – w ogóle na nią nie patrzą. Stała się dla nich „przezroczysta”. Zaczęła się przyglądać swojej twarzy – drobne zmarszczki, może nieco opadające powieki. Przyglądała się figurze – niewielka oponka na brzuchu nie znikała już, gdy nie zjadła kilku kolacji. Ponieważ zawsze miała piękne ciało, nie była przyzwyczajona do ćwiczeń, regularnego stosowania kremów, balsamów. Patrzyła na zmieniającą się siebie i życie, które budowała w oparciu o atrakcyjność fizyczną – a ono rozpadało się na jej oczach. Wtedy z objawami depresji trafiła do lekarza.
Obraz
Dlaczego Kasia i Nadia wpadły w pułapkę „bycia piękną”? Otóż "żyjemy w dobie kultury obrazkowej, w której media raczą nas bezustannie kanonami ciała, urody i perfekcyjnego stylu życia. Media krzyczą do nas, że aby znaczyć cokolwiek w dzisiejszych czasach, musimy absolutnie i bezwzględnie być fit. A modne i warte uwagi jest jedynie fit w ujęciu radykalnym i ortodoksyjnym — to ujęcie polega na ustanowieniu bycia fit w centrum swojego jestestwa i nadaniu mu cech boskich, na systematycznym występowaniu przeciwko pierwszemu przykazaniu. Nic więc dziwnego, że dużo ludzi, podejmując takie radykalne i restrykcyjne kroki z myślą o idealnym ciele, obarczonych jest koniecznością rezygnacji z wielu naprawdę ważnych w życiu spraw."*
A przecież atrakcyjność to nie wszystko! Należy pamiętać, że atrakcyjność fizyczna to po pierwsze coś, co możemy w pewnym stopniu sami kreować, a po drugie to jedynie drobny bonus, jakim dysponujemy w kontaktach społecznych. Pierwszy „filtr przesiewowy”, który oczywiście na początku wiele ułatwia, ale nie zastąpi wszystkiego.
Parę tygodni temu została wydana książka "Jak być fit i nie zwariować", napisana przez trenera personalnego - Magdę Foeller. Jest ona adresowana do kobiet, które "zgubiły się w dżungli diet, motywacyjnych haseł, ultraszybkich planów treningowych i kanonów sylwetki z instagramowego lustra"*. Autorka w sposób bezpośredni i dowcipny próbuje przekonać czytelników, że sylwetka fit to przede wszystkim sylwetka zdrowa, silna, w dobrej formie. I to jest sylwetka, którą każda z nas może osiągnąć, jeśli odpowiednio zadba o swój organizm. W książce znajdujemy informacje mówiące o tym, że sylwetka zgodna z kanonami zawodów sylwetkowych nie ma nic wspólnego ze zdrowiem. Przeciwnie — to organizm przetrenowany, zmęczony, odwodniony, pragnący kalorii. Taka praca nad ciałem to sytuacja dla organizmu niekomfortowa, dziwna i w naturalnych okolicznościach, niepopartych szeregiem skrupulatnych profesjonalnych działań, niemożliwa do osiągnięcia.
Autorka dzieli się z nami nie tylko swoją wiedzą i doświadczeniem, ale też ubarwia książkę zabawnymi anegdotami, dzięki czemu czyta się ją jednym tchem. A pytania, które kieruje do każdego, kto po nią sięgnie, powodują, że staje się ona bardzo osobista. Magda Foeller porusza na stronach swojej książki wiele istotnych tematów związanych z dbaniem o swoje zdrowie i kondycję. Między innymi przeczytać możemy o
tym, jak skończyć z porównywaniem się do koleżanek, w jaki sposób wyznaczać realne cele, jak znajdować w sobie pozytywy, jak trenować i w jaki sposób skończyć z restrykcyjnymi dietami.
Kochane! Nie bądźmy niewolnikami atrakcyjności fizycznej! Warto trenować i dbać o odpowiednią dietę, ale zawsze należy zastanawiać się, czy faktycznie dobrze interpretujemy zdrowy styl życia? Według Magdy Foeller - fit życie nie jest takie straszne, jak je malują, ponieważ nie warto popadać w skrajności. Aktywność fizyczna i zdrowe odżywianie mogą być dla nas wartością samą w sobie i sprawiać nam dużo bezbrzeżnej przyjemności - jak przekonuje trenerka personalna.
Pamiętajcie, że "zajechać się szybko i dokumentnie to żadna sztuka. Ale umieć bez autokrytyki zatrzymać się na chwilę i wysiąść z życiowego perpetuum mobile sztukę niewątpliwie stanowi."*
NIEKTÓRE Z WARTOŚCI PŁYNĄCYCH Z TRENOWANIA WEDŁUG MAGDY FOELLER:
• Kiedy trenujesz, wzrasta Twoja samoocena.
• Kiedy o siebie dbasz, poprawiasz swoje samopoczucie, a przekłada się ono również na atmosferę w domu.
• Regularny trening i zdrowe odżywianie to profilaktyka zdrowia i oszczędność pieniędzy, jakie wydałabyś w przyszłości na lekarzy, fizjoterapię i leki.
• Kiedy trenujesz i dobrze się odżywiasz, dajesz dzieciom i innym członkom rodziny dobry przykład zdrowego stylu życia
• Kiedy zadbasz o siebie poprzez aktywność, dotlenisz mózg, wspomożesz produkcję neuronów, a przełoży się to na efektywność umysłu i ciała oraz energię w pracy i pośrednio na zarobek. Profilaktyka zdrowia pomoże Ci dłużej i efektywniej pracować.
• Czas poświęcony na trening to czas zaoszczędzony, bo więcej czasu stracisz się na wizyty u lekarzy i fizjoterapię.
https://www.psychologiaprzykawie.pl/