Góra, która nie ma imienia. Góra, która nie zna litości. Złowroga, owiana ponurą sławą K2. Niektórzy mają obsesję na punkcie jej zdobycia. Na sam szczyt dotarli nieliczni, wielu zaś straciło życie podczas wspinaczki. A jednak Góra Gór wciąż kusi nowych śmiałków, gotowych ponieść największe ofiary, by tam dotrzeć.
Na granicy Pakistanu i Chin , na niewielkim wzniesieniu można znaleźć niezwykły monument- cmentarz, zrobiony na cześć tych, którzy zginęli w drodze na szczyt. Najpierw powstał tam niewielki kopiec , usypany w 1953 roku dla upamiętnienia młodego amerykańskiego wspinacza Arta Gilkeya. Z czasem kopiec zamienił się w symboliczny grób wszystkich , którym nie dane było zdobyć K2, jak pisze Mick Conefrey, autor filmów dokumentalnych dla BBC i górski pasjonat, w książce „Duchy K2”.
Na tle Lodowca Godwina-Austena odcinają się jaskrawe namioty bazy pod K2. Tak jest do końca lata, bo wraz z jesienią ekspedycje stąd uciekają, a na miejscu zostają tylko wiatr i śnieg. K2 wznosi się na wysokość 8611 m n.p.m., jest niższa od Mount Everestu, ale to ona zyskała reputację najbardziej wymagającej góry świata.
Piekielnie strome zbocza, odosobnienie, zawirowania pogody i ciężkie śnieżne burze. W styczniu temperatury spadają nawet poniżej minus 50 st. C, a huragany wieją z prędkością stu kilometrów na godzinę. Czy można się zatem dziwić, że jeszcze nikt nie zdobył tej piekielnie trudnej góry zimą? Za to latem K2 jest łagodniejsza dla wspinaczy. Kolejne wyprawy zameldują się w bazie, by zmierzyć się z marzeniami…
travelcompass.pl Elżbieta Pawełek
"... w odległości mniej więcej 210 km dostrzegł dwa wybitne szczyty w centralnej części Karakorum, długiego łańcucha górskiego położonego na północny zachód od Himalajów.(...)nazywając te dwa szczyty K1 i K2(...)W większości przypadków odkrywano później ich lokalne nazwy, ale K2 był tak odosobniony i tak trudno było do niego dotrzeć, że nie istniała żadna lokalna nazwa będąca w powszechnym użyciu. Ostatecznie pomimo kilku prób zmiany nazwy, K2 zachował swoje początkowe oznaczenie - surowe imię pasujące do surowej góry."
Ten cytat, w sumie z pierwszych kartek książki, opisuje doskonale o czym jest ta książka i czego się po niej spodziewać.
. Mick Conefrey zebrał porządny materiał do napisania takiej historii. Autor tworzy filmy dokumentalne od ponad 20 lat dla BBC czy Discovery, oraz niejeden zakątek świata widział. "Duchy K2..." to książka bardzo przegadana, ale w tym dobrym tego słowa znaczeniu- gdyby to czytała Krystyna Czubówna, śmiało mogłoby to lecieć w tv do śniadania. Oczywiście okraszając treść pięknymi zdjęciami.
Nie ma się co spodziewać, że ta książka jest napisana w stylu ostatnich publikacji od któregoś z naszych himalaistów. Jak sama nazwa wskazuje, jest to opowieść od samiuteńkiego początku zauważenia góry, przez pierwsze eksploatacje do pierwszego wejścia włoskiej ekipy w 1954 roku.
Zdecydowanie możemy nazywać ją epicką historią, bo opowiada o ludziach, którzy poświęcali wszystko dla celu(na samym początku nierealnego), którzy chcieli zdobyć tą bezimienną Górę. Książka opowiada o pasji, o honorze, cholernie dużej odwadze.
Zamiast zdjęć są fragmenty pamiętników tych, którzy jako pierwsi mierzyli się z Górą Bez Imienia, oraz szkice obozów. Nie ma tego dużo, ale dostatecznie by nie zanudzić suchą treścią.
Nie dziwię się nic a nic, dlaczego do dnia dzisiejszego ta Góra przyciąga swoim majestatem.
Ciekawa jestem czy w tym roku, jakiejkolwiek ekipie uda się ją zdobyć zimą, czy K2 poczeka na polską ekipę za rok...Jak myślicie?
7/10
https://linekwksiazkach.blogspot.com/ Paulina Bugiel
„Duchy K2” to nie tylko epicka historia zdobycia szczytu, ale także wnikliwa analiza sporów, kłótni i oskarżeń, jakie wysuwali względem siebie uczestnicy ekspedycji Fritza Wiessnera z 1939 roku i wyprawy Ardito Desio z 1954 r. Autor stara się dojść prawdy i opowiedzieć całą historię obiektywnie, bazując na archiwalnych dokumentach. O tym, jakie emocje towarzyszyły zdobyciu w 1954 r. szczytu K2 przez członków włoskiej wyprawy – Achille Compagnoniego oraz Lino Lacedellego – świadczą trwające blisko kilkadziesiąt lat spory i kłótnie!
„Przez 50 lat członkowie i organizatorzy (…) wyprawy [z 1954 roku] kłócili się ze sobą o niemal każdy aspekt wydarzeń, począwszy od kwestii związanych z finansami i filmowaniem, a skończywszy na szczegółowym harmonogramie tego, co zdarzyło się na górze. Uczestnikami najdłuższej i najbardziej osobistej batalii byli Walter Bonatti, który został okrzyknięty jednym z najwybitniejszych wspinaczy XX wieku, a także Achille Compagnoni i Lino Lacedelli – dwaj Włosi, którzy jako pierwszy zdobyli szczyt K2.”
Przeklęta góra
K2 to góra bez nazwy, która wciąż rozpala wyobraźnię wspinaczy z całego świata. Leżący na granicy Pakistanu i Chin szczyt pozostawał niezdobyty aż do 1954 roku, mimo kilku wcześniejszych amerykańskich i włoskich wypraw. Góra była nieprzejednana, pogoda bezlitośnie weryfikowała ambitne zapędy kolejnych ekspedycji, a brak współpracy pomiędzy członkami zespołu doprowadzał nieraz do dramatycznych wydarzeń. Infekcje, nagłe choroby potrafiły wykluczyć z działań na górze najsilniejszych pretendentów do tytułu zdobywcy K2. Jak wyglądały pionierskie wyprawy w Karakorum, gdy nie było nowoczesnego sprzętu, odzieży technicznej i termoaktywnej, gdy dotarcie do bazy zajmowało 2 miesiące? Jak radzono sobie z transportem sprzętu i żywności, strajkami tragarzy, komunikacją pomiędzy obozami?
Inspiracją do napisania książki był film dokumentalny o K2, który Conefery realizował w 2000 roku dla BBC. Przy okazji jego realizacji miał on styczność z postaciami, które w historii zdobywania K2 odegrały bardzo ważną rolę. Byli wśród nich: Charlie Houston, Achille Compagnoni, Lino Lacedelli. Książka bazuje na książkach, pamiętnikach, dziennikach, zapiskach z podróży publikowanych albo udostępnianych przez rodziny wielu wspinaczy oraz dokumentach archiwalnych wyszukiwanych przy dużej pomocy bibliotekarzy i archiwistów z całego świata.
Autor skupia się na wyprawach realizowanych w latach 1902-1954 r., a o późniejszych działaniach na tej górze wspomina jedynie w ostatnim z rozdziałów. Nadmienia o tragediach z 1986 i 2008 roku, w których życie straciła rekordowa ilość wspinaczy, o wzroście popularności zdobywania szczytu w stylu alpejskim oraz zmianie zasad wydawania pozwoleń dla zespołów wspinaczkowych.
Moja ekspedycja na K2
Czytanie tej książki było dla mnie wspinaczką na K2. Czytałam po kilkadziesiąt stron, chroniąc się w kolejnych obozach i dość mozolnie zmierzając do celu. Opowieści o kolejnych nieudanych ekspedycjach były dość nużące: w dużej mierze były do siebie podobne, bo mierzono się przecież z podobnymi kłopotami. Każda z nich była jednak fundamentem pod sukces wyprawy Ardito Desio. Rumieńców nabierają dopiero opowieści o wyprawach z 1939 i 1954 r. Warto było się jednak przedrzeć przez 350 stron tekstu, bo widok ze szczytu jest piękny. Czytając o niekończących się sporach i coraz to nowych teoriach, wysuwanych przez przedstawicieli kolejnych pokoleń, książka nabiera awanturniczego charakteru. Można się w tym rozsmakować. Prawdziwych miłośników gór i wspinaczki górskiej może to jednak zmęczyć.
Książka całkowicie pozbawiona jest zdjęć, przez co moim zdaniem bardzo dużo traci. Podzielono ją na kilka rozdziałów, a jednolitą strukturę tekstu przełamują jedynie cytaty oraz nieliczne mapki, pokazujące rozmieszczenie obozów lub osób działających w różnych częściach góry.
http://detalistka.pl Ewa Krzempek
O górze, która ubarwiona jest krwią poległych – "Duchy K2. Epicka historia zdobycia szczytu" – Mick Conefrey
“Duchy K2. Epicka historia zdobycia szczytu” to mrożąca krew w żyłach opowieść o pokonywaniu strachu i własnych słabości. Autor z zapałem i w najmniejszym detalu opisuje przeprawę na drugi najwyższy punkt świata, wciągając czytelnika w pasjonującą podróż pełną niebezpieczeństw i tajemnic. Jednocześnie sama góra stanowi pewien rodzaj ziemi obiecanej, marzenia, które niejednemu spędzało sen z powiek w celu zaspokojenia ambicji. K2 podbijana była przez wielu śmiałków, którzy całymi grupami próbowali swoich sił na jej bezlitosnym szczycie. Wspinacze długo przygotowywali się do swojej wielkiej misji, co mimo wszystko dla wielu kończyło się źle. Każda z niespełna czterystu stron przenosi czytelnika w świat pełen faktów, prób i bolesnych porażek, plamiących krwią karty historii. Kolejne rozdziały skupiały się na innych wątkach, ukazując czytelnikowi jak ważna jest praca grupowa i zaufanie, a także jak wielkie plony zbiera słynny szczyt.
Na początku dwudziestego wieku alpiniści pierwszy raz zetknęli się z dzikością K2. Ludzie pełni jedynie odwagi i pasji w sercu, bez odpowiedniego sprzętu, wsparcia, wiedzy geograficznej oraz pogodycznej, pokazują jak ważna jest dla nich walka o marzenia i przezwyciężenie wielu niedogodności, które dla normalnego człowieka są czymś znanym jedynie z BBC, gdzie autor “Duchów K2” również spełniał się w roli twórcy filmów dokumentalnych.
Czytanie ubarwiały piękne mapy, ilustrujące między innymi granice wokół góry K2. Jednak nic nie było w stanie odzwierciedlić tragedii oraz widma śmierci, które niczym klątwa wisiały nad tym miejscem. Książka autorstwa Micka Conefrey’a to oprawiona grubą powłoką historii opowieść o poświęceniu i karze za czasami kompletnie nieosiągalne marzenia. Fragmenty z pamiętnika oddawały realizm wydarzeń, jednocześnie dając czytelnikowi gęsią skórkę, a szkice i podobizny obozów idealnie obrazowały jak daleko jest w stanie zajść człowiek.
Jest to dosłownie epicka historia o ludzkich ambicjach i uczuciach, często stawianych ponad rozumem. “Duchy K2” naprawdę istnieją i są widmem ludzi poległych w walce o swoje marzenia oraz tych, którzy naginali niektóre fakty, dla zachowania dobrego imienia. Ludzka natura nie lubi słowa porażka, więc wiele osób nie wspominało całej prawdy, chcąc zostać w oczach innych bohaterami. Momentami ciężko jest więc ocenić, co faktycznie miało miejsce na K2. Po przeczytaniu tej łapiącej za serce i dogłębnie poruszającej dokumentacji prób i błędów wiadomo jednak jedno; co na K2 miało miejsce, tam też pozostanie.
Czarno na kreatywnym