⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10
"Bad boys bring heaven" C.S. Riley to w mojej opini bardzo udany debiut. Autorka tworzyła wręcz trójwymiarowy świat na kartkach powieści, przekształciła bohaterów w prawdziwe osoby - z problemami, zmagających się z bólem i gniewem, przez co zatracali się w alkoholu, czy nikotynie tłumiąc myśli i uczucia. 550 stron naprawdę dobrego romansu love-hate!
Hope poraz kolejny w swoim życiu się przeprowadziła, tym razem trafiło na Los Angeles. Przeszła wiele jednak nie rozczula się nad sobą i nie drąży, potrafiła swoje problemy przekuć na perfekcyjną maskę, którą nosi na codzien. Jest oziębła, zdystansowana, czasami wręcz opryskliwa i zawsze znajduje się w centrum kłopotów. Asa to młody chłopak, który otacza się wianuszkiem przyjaciół i także nie stroni od kłopotów. To co łączy tą dwójkę to bez wątpienia zamiłowanie do tatuaży i trudny charakter, a jak wiadomo, gdy spotyka się dwójka osób o równie temperamentym usposobieniu to lecą iskry, jednak oni postanowili na nietypową zagrywkę i grę.
Muszę przyznać, że początek mnie nie porwał i do dalszej lektury podchodziłam z dystansem i lekką obawą. Jednak było to niepotrzebne, bo już po chwili fabuła mnie porwała, a ja spędziłam cały piątek na lekturze i rozmyślaniu, co ta para mi zaserwuje. Ale dlaczego początek mi się nie podobał? Była to sprawka Hope i jej charakteru, który miał zrazić do siebie jej rówieśników, a trafiło też na mnie. W mojej opinii była zbyt wyniosła i za bardzo się mądrzyła, zachowywała się jak pępek świata, a podobno nikt jej nie interesował, a to jak prowadziła rozmowę trochę przypominało mi słowa jakiejś emerytki. Kolejne pytanie? Czy zmieniam o niej zdanie? Po części, z czasem trochę wyluzowała, albo to ja się przyzwyczaiłam. Ale osoba, którą podobała mi się od samego początku był Asa. Był taki jakiego sobie wyobrażałam - odważny, sarkastyczny i wyluzowany, na pierwszy plan wysuwał zawsze przyjaciół i ich problemy, nie bał się postawić, ale także powiedzieć co myśli. Do tego w mojej wyobraźni był szalenie przystojnym mężczyzną. Między nimi i ich grą można było wyczuć, że coś ich do siebie ciągnie, że pod przykrywką nie fair rozgrywek jest coś więcej, a jak to się mówi, kto się lubi, ten się czubi. Jeśli chodzi o samą fabułę to bardzo mi się podobała, a styl autorki jak na debiut był bardzo przyjemny i miły w odbiorze. Jedyne co bym zmieniła, to zminimalizowałabym ilość opisów, które z czasem zaczęły mi się dłużyć, oraz zmniejszyła ilość pojawiających się postaci, bo nie zawsze mogłam się odnaleźć kto jest kim. Zakończenie? - wow! Jestem pod wrażeniem debiutu i z wielką przyjemnością będę śledzić rozwój kariery autorki 😊
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4906358/bad-boys-bring-heaven/opinia/62729250#opinia62729250
zslaboscidoksiazek Gabriela Stafińska
Zaczynając czytać ”Bad Boys Bring Heaven” miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam czy będzie mi się równie mocno podobać jak w formie dostępnej pare lat temu na pewnym portalu. Jedyne co pamiętałam z książki, to niektóre wydarzenia. Zaś emocje przeżywałam na nowo, do tej pory na samo wspomnienie tej książki jakiś ucisk mam w klatce piersiowej. Co tylko dowodzi temu jak bardzo zżyłam się z losami bohaterów. Bardzo dziwne było to, że wiedziałam jak się skończy książka oraz jak do tego dojdzie, a jednak autorka zrobiła ze mną coś takiego, że nie byłam w stanie w środku książki mieć pewności czy dobrze myślę. Książka przesiąknięta przeróżnymi emocjami. Największym odczuciem jakie mi towarzyszyło podczas czytania to współczucie jak i poczucie zrozumienia bohaterów.
Czasem raz na jakiś czas nieświadomie sięgamy po książki, które koniec końców nas dotykają. W moim przypadku to nie tyle co problemy ich mnie dotknęły, a to w jaki sposób się zachowywali. Takie wyparcie i zachowywanie szklanej maski, a przecież czymś wiadomym jest to jak bardzo krucha jest taka maska. Natomiast oni nawet wtedy kiedy świat im się walił nie pokazywali słabości. Bycie obojętnym na każdego człowieka jak i każdą sprawę jaka działa się w życiu Hope czy Asa była czymś realnym. Zdecydowanie był to czynnik, który złapał mnie za serce. Muszę wspomnieć o subtelnym stylu pisania autorki, w książce świetnie operuje językiem, przez co emocje naprawdę trafiają podwójne. Można się zżyć z bohaterami jak i przeżywać razem z nimi wszystkie wydarzenia. Dla mnie to była bardzo wartościowa książka, która pokazuje jak bardzo człowiek broni się przed ponownym zranieniem przez bliską osobę.
Myślę, że sięgnięcie po tę pozycje jest obowiązkowe dla każdego fana romansów!
index.book Kolasińska Magdalena
„Świat był nami, ponieważ ten główny problem nie leżał w nim, tylko w nas. Nigdy nie nauczyliśmy się kochać samych siebie. Naszych skaz, wspomnień i tego, co nas tworzyło. Tak naprawdę nie zaakceptowaliśmy ich. Odłożyliśmy to wszystko w najdalsze zakamarki naszych dusz, które przez to gniły”.
Pewnych spraw zwyczajnie nie da się przewidzieć czy rozwiązać. Czasami po prostu musisz odetchnąć i zaufać światu. Niektóre rzeczy nie są warte tego zamieszania, które w tobie siedzi”.
„uprzedzeni ludzi widzieli to, co chcieli zobaczyć”
---
Wiecie jak to jest z debiutami? - albo się nam podobają, albo wręcz odwrotnie. W przypadku tego grubaska jestem naprawdę mega pozytywnie zaskoczona! To debiut młodej pisarki, ale za to jaki - dla mnie ta historia była po prostu ‘wow’. Przyznaję szczerze, że jak dotarła do mnie ta książka to nie byłam zbyt optymistycznie nastawiona - nie wiem dlaczego, zawsze mnie przerażają takie pokaźne książki - jednak w tym wypadku nie odczułam męki, a wręcz ją pochłonęłam.
Asa McLean gdziekolwiek się pojawił wzbudzał sensację, jednak zdecydowana większość osób wolała trzymać się od niego z daleka. Asa wzbudzał przerażenie…, jednak nikt nie wiedział, co tak naprawdę jest pod mrokiem, który go otaczał. Hope Ciredman skrywa demony, przed którymi codziennie ucieka. Ona kroczy przez życie z beznamiętną twarzą, stawiając czoła wyzwaniom. Spotkanie tej dwójki nie wróży niczego dobrego.. Rozpoczyna się gra, która zaczyna wymykać się spod kontroli.
Oni mają przeszłość, która ich przytłacza i od której starają się uciec, jednak ona prędzej czy później i tak ich dopadnie siejąc zniszczenie. Oni są jak bomba, która zadziała z opóźnionym zapłonem.
Tak naprawdę nie wiem co Wam napisać, bo mam wrażenie że cokolwiek bym nie napisała będzie to za mało. Dla mnie najlepszą rekomendacją jest to, że 549 stron zleciało nie wiem kiedy. Z każdą stroną chciałam więcej, chciałam dowiedzieć się, co jest przyczyną tak destrukcyjnej relacji między dwójką bohaterów.. destrukcyjną, a jednocześnie będącej swego rodzaju katharsis.
Ta historia pełna jest emocji, bólu, cierpienia, mroku, tajemnicy.. są w niej skrywane demony, które niszczą każdego dnia, demony.. które chcą się wydostać byle spowodować spustoszenie. Asa i Hope to dwójka młodych ludzi, na progu dorosłości którzy zostali brutalnie naznaczeni przez życie i którzy każdego dnia dźwigają ciężar, który ich przygniata. Ich życie przypomina mi teatr - każdego dnia zakładają maski, tworzą pozory.. jednak za tym wszystkim skrywa się przeszłość, która zamieniła się w mrok. Ta książka jest niezwykle dojrzała, nacechowana emocjami bijącymi od dwójki głównych bohaterów. Nie brakuje w niej chemii, przyciągania. Styl autorki jest przyjemny i sprawia, że grubasek czyta się sam. Brawa należą się za kreacje postaci - zarówno głównych, jak i tych pobocznych. Młodzi ludzie, którzy byli nieidealni, mieli swoje wady, trudną przeszłość. Ich relacja była niczym magnes.. jednego dnia czuć było przyciąganie, a zaraz totalna zmiana. Byli mocni i mroczni. Tak naprawdę nie wiadomo, czego się spodziewać - autorka świetnie prowadzi czytelnika, dając zaskakujące zmiany akcji, oryginalną fabułę.
„Bad boys bring Haven” składa się z wielu warstw, które dają czytelnikowi ogrom przeżyć i tworząc tym samym coś naprawdę dobrego. Coś co z pozoru nie zapowiada tak emocjonalnej dawki uderzającej w czytelnika. Historia, która pokazuje jak ogromne znaczenie potrafi mieć na człowiek przeszłość, jakie znaczenie mają przyjaciele.
reading_with_flowers Storek Ewelina
Co może połączyć dwójkę zbuntowanych i zamkniętych w sobie nastolatków? Oczywiście, że wzajemna niechęć do siebie, przecież kto się czubi ten się lubi. 😅
Choć książka do cienkich nie należy to czyta się ją bardzo szybko, mnie wciągnęła na maksa. 😊
Głowna bohaterka czyli Hope została świetnie wykreowana, jest to bardzo silna dziewczyna, którą życie nigdy nie rozpieszczało oraz, z którą lepiej nie zadzierać bo potrafi pokazać pazurki. Asa to chłopak, który swoje uczucia uzewnętrznia poprzez muzykę i bójki. Muszę przyznać, że jeszcze nie czytałam książki, w której głowni bohaterowie byliby swoim lustrzanym odzwierciedleniem, bardzo podobała mi się tocząca między nimi gra, która z czasem zmieniła się w coś więcej. 😉Bardzo polecam 🤩
A autorce gratuluję świetnego debiutu 🥰 trzymam kciuki za tą i następne historie. 😘❤
@zawsze_z_nosem_w_ksiazce Pala Aneta
💎#badboysbringheaven to książka z gatunku New adult. Przypuszczałam,że będzie to coś między młodzieżówką a romansem-dostałam historię pokręconą jak włosy Magdy Gessler. Ten grubasek mający 550 stron pokazał mi wachlarz emocji,których się nie spodziewałam. Mogłoby się wydawać,że taka książka będzie lekka,miła i przyjemna,jednak w rzeczywistości jest utrzymana w dość mrocznym klimacie i porusza wiele poważniejszych tematów. Oczywiście nie jest też pozbawiona humoru i sarkazmu,co tworzy harmonijną całość.
Hope pod maską obojętności ukrywa zranioną i samotną dziewczynkę,która po śmierci matki, pozostawiona sama sobie,zatraciła się w narkotykach,przypłacając to prawie własnym życiem. Lekarstwem na jej ból okazało się bieganie,mimo to demony nieustannie czaiły się w czeluściach podświadomości.
Asa był męskim odpowiednikiem Hope. Książę lodu wyprany z uczuć,obojętny i zamknięty w sobie. On również miał nieciekawą przeszłość. Wizja ojca znęcającego się nad matką prześladowała chłopaka,a myśl,że odziedziczył po nim najgorsze cechy,w tym agresywność,sprawiała,że i on nie dopuszczał do siebie nikogo zbyt blisko.
Wygląd zewnętrzny obojga bohaterów był podobny, ciała zdobiły tatuaże opowiadające ich historię. I choć zaczęło się od niewinnych wybryków, to właśnie te dowcipy powiedziały im najwięcej o sobie, tym samym zbliżając do siebie. Byli dla siebie jak narkotyk, który powoli niszczy, przyciągali się jak magnes, jednak wiedzieli, że ich buntownicze i destrukcyjne charaktery przyniosą tylko zgubę. Żadne z nich nie było dobre, ale razem byli dla siebie toksycznie idealni. Nieperfekcyjna miłość dała im nadzieję na zmniejszenie bólu i cierpienia,stali się dla siebie domem,bezpieczną przystanią. Czy przewrotny los zadrwi z nich po raz kolejny? Czy ta historia ma szansę na happy end?
Nie zrażajcie się grubością tej książki, bo dzięki temu, że jest tak obszerna,wszystkie wątki są wyczerpane i nie czuję niedosytu😁
Dziękuję Editio Red za egzemplarz i z całego serca gratuluję autorce❤❤❤ To było coś🔥
@ewelinkaa.91 Kwiatek Ewelina