ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

    Opinie czytelników - Making Faces (6)

    5.5

    2023-03-19
    Anna
    Niesamowita powieść, poruszająca trudne tematy - śmierci, straty, drugiej szansy, dojrzewania do ponownego życia, miłości, przyjaźni i poświęcenia. Wszystko to w cudownym klimacie małego amerykaĂąskiego miasteczka. Z całego serca polecam!
    2018-08-20
    bez podpisu
    Miałam lekkie obawy co do tej ksiązki. Amy to autorka, której nie znałam. Ale zakupiłam Making Faces. I wiecie co? To najlepsze co zrobiłam w swojej "książkowej karierze"! Serio. Nie wyobrażam sobie regału bez tej książki. Na przemian śmiałam się z lekkich tekstów, by zaraz popłakać się z danego wydarzenia. Tutaj skupiamy się na Fern i Ambrosie, lecz według mnie jest to jedyna książka, która ma kilku bohaterów! Poważnie. Dla mnie każdy z bohaterów był ważny. Cała historia ich życia została opisana w sposób, który wyciskał łzy przez uśmiech. Fern początkowo nie urodziwa dziewczynka zamienia się w piękną kobietę, a Ambros przystojny chłopak wraca jako weteran. Poraniony nie tylko na twarzy ale także na duszy. Jednak Fern nadal go kocha, a on nie potrzebuje litości ze względu na swój wygląd. Czy Fern przekona go, że to nie litość lecz prawdziwa miłość, która trwa, trwa i trwa od kilku lat. Szczerze polecam. Po przeczytaniu tej książki miałam pustkę w życiu. Dosłownie. Gapiłam się w ścianę i zadawałam sobie pytanie: Skąd Amy wzięła taki pomysł na książkę? Historia przeczytana w jeden dzień. Nie mogłam się uwolnić. Pozdrawiam Pauline Zeta
    2017-01-29
    Karolina MAREK
    Kolejna książka Amy Harmon, którą zaraz jak zobaczyłam to musiałam zdobyć. Dlaczego? Bo po dwóch poprzednich, które zrobiły na mnie na prawdę duże wrażenie postanowiłam nie odpuszczać i czytać kolejne. Z wiarą i nadzieją, że będą równie dobre jak nie lepsze... Właśnie taki wiersz pisze główna bohaterka. Wylewając swoje uczucia i emocje na papier tworzy coś co pewnie siedzi w głowie wielu z nas. "Jeżeli Bóg wymyślił nam twarze, to czy się śmiał, gdy stworzył mnie? Czy stworzył nogi, które nie chodzą, i oczy, które widzą źle? Czy kręci loki na mojej głowie, tworząc z nich dziką burzę? Czy zatyka uszy głuchemu, robiąc to wbrew ludzkiej naturze? Czy mój wygląd to przypadek, czy okrutne zrządzenie losu? Czy mogę obwiniać Go za to, czego u siebie nie znoszę? Za wady, które mnie prześladują w najgorszych snach, Za brzydotę, której nie znoszę, za nienawiść i strach? Czy czerpie z tego jakąś przyjemność, ze wyglądam aż tak źle? Jeżeli Bóg wymyślił nam twarze, to czy śmiał się, gdy tworzył mnie?"* Fern Tylor to zawsze miła, uśmiechnięta i chętna do pomocy dziewczyna. Niestety świadoma tego, że choć jest inteligentna i łatwo ją polubić to ładna nie jest. Dlatego choć bardzo boli ją fakt, że zakochana jest bez wzajemności to nie skarży się i żyje z tym tak jak potrafi. Ambrose Young to błyskotliwy i śmiały chłopak, który wyrasta na zapaśnika z szansami na sukcesy sportowe. Jak niczego w życiu świadom jest swojej urody i nie waha się tego wykorzystywać. Ona zakochana po uszy, a on zupełnie nieświadomy jej uczuć. Do czasu... Po zakończeniu szkoły Brose postanawia coś zmienić. Zaciąga się do wojska. Wraz z nim idzie czwórka jego najlepszych przyjaciół. Choć wszyscy świadomi tego co może stać się na wojnie, to chyba żaden nie dopuszczał do siebie konkretnych myśli. Niestety Beans, Paulie, Grant oraz Jesse wracają w trumnach, a Ambros jest mocno okaleczony. Jest jeszcze Bailey - chorujący na zanik mięśni przyjaciel Fern, syn trenera pod którego skrzydłami rozwijał się swego czasu Brose. Chłopak niezwykle dzielny mimo trudności jakie los przed nim stawiał. "Gdy się komuś długo przyglądasz, przestajesz widzieć doskonały nos albo proste zęby. Przestajesz widzieć bliznę po trądziku i dołek na brodzie. Te cechy zaczynają się zamazywać, a ty nagle widzisz kolory i to, co kryje się w środku, a piękno nabiera zupełnie nowego znaczenia."** Między tą trójką rodzi się przyjaźń, a Ambros wreszcie zaczyna doceniać Fern nie tylko jako przyjaciółkę. I choć przed nimi wiele przeszkód, gór i pagórków to wszyscy walczą tak jak potrafią. Dopingują się nawzajem, wzajemnie dają sobie kopa w tyłek jeśli sytuacja tego wymaga. Bo przyjaciele są nie tylko po to by pocieszać, ale też po to by postawić do pionu, gdy jest to potrzebne. Choć czytając książkę pokochałam każdego bohatera w inny sposób to moim prawdziwym BOHATEREM w "Making Faces" został Bailey. To on zagościł w moim sercu na specjalnym miejscu i w nim pozostanie pewnie jeszcze długo. Sama pozycja przepełniona jest przyjaźnią i walką, ale przede wszystkim bólem. Jest piękna i wartościowa. Ma przesłanie, ale jej czytanie nie jest lekkie. To co towarzyszyło mi podczas lektury to wzruszenie i łzy, ale też śmiech i radość. Tą książkę warto przeczytać i nie ważne czy jesteś chłopakiem czy dziewczyną. Nastolatkiem czy dorosłym. Może nie każdy będzie zachwycony, ale wierzę, że każdy wyłapie z niej przesłanie. Ja czekam na więcej spod pióra Amy Harmon. * - Cytat z "Making Faces" Amy Harmon, str. 81 ** - Cytat z "Making Faces" Amy Harmon, str 232
    2020-07-23
    reading_with_flowers
    "- Przed chwilą zwierzyłem ci się, że nie potrafię się sam załatwić. Jestem zależny od mamy, która opuszcza mi spodnie, wycięra zasmarkany nos i spryskuje dezodorantem pod pachami. A gdyby tego było mało, gdy chodziłem do szkoły, tam też ktoś musiał mi pomagać, dosłownie przy wszystkim. To było żenujące i frustrujące. Ale było konieczne! Zostałem całkowicie wyzuty z dumy, Ambrose -wyznał Bailey. - Doszczętnie. Ale miałem wybór: duma albo życie. Musiałem wybrać i Ty też musisz. Dlatego możesz zachować swoją dumę i piec te ciasteczka, aż się zestarzejesz, utyjesz i przestaniesz kogokolwiek obchodzić. Albo możesz zamienić tę dumę na odrobinę pokory i odzyskać swoje życie." ______ Niesamowita historia i zmysłowa okładka. Bardzo polubiłam bohaterów: Fern za jej dobre serce i empatię wobec innych, Bailey mnie rozśmieszał i wzbudzał ogrom pozytywnych emocji - waleczna dusza, która wiedziała czego chce od życia i kazdego dnia o to walczyła.. i w końcu Ambrose.. ach.. przystojny, odważny, zagubiony wojownik - Herkules, któremu wojna w Iraku zabiera tak wiele i który że wszystkich sił chce żyć dalej, tylko jak? Autorka w swojej książce porusza bardzo dużo problemów i skłania do przemyśleń. "Making faces" to nie tyle romans.. to historia o przyjaźni, wojnie, stracie, braku poczucia własnej wartości, poświęceniu. Emocjony wyciskacz. czytając ją przygotujcie się na mieszankę wybuchową, która was przeżuje, wypluje i podepta.. . .
    2017-01-21
    Daria
    Relacje między młodzieżą, wkraczanie w dorosłość i od razu na głęboką wodę! Wcześniej jednak jeden z najbardziej czułych pocałunków o jakich czytałam. Romantyczna i wrażliwa opowieść, ale nie banalna.
    2017-01-24
    Czasem tak jest blog...
    "Making faces" to kolejna książka tej autorki w mojej kolekcji i kolejna, która nie pozwoliła przestać czytać przez cała noc. U żadnej innej autorki wcześniej nie spotkałam takiego geniuszu w przekazywaniu uczuć, oraz ubieraniu ich w słowa. Autorka pisze przede wszystkim mądrze, a jej historie są niesamowite. Powieści Amy, mimo, że traktujące głównie o miłości, mają przekaz, oraz pokazują wiele aspektów psychiki ludzkiej, jak również problemów społecznych. Powieść jest nieco inna od poprzedniczek, ale równie mocno mówiąca o życiu, wzlotach i upadkach, ale przede wszystkim o miłości, tej na całe życie, nieprzemijającej i potrafiącej pokonać każdą przeszkodę. Główna bohaterka ma na imię Fern. Jest skromną dziewczyną, córką pastora, z dużymi kompleksami na temat swojego wyglądu. Taka sobie po prostu rudowłosa panienka, o małej posturze, ale wielkim sercu. Jej dusza należy do tych najbardziej romantycznych, z tego też powodu zaczytuje się romansami, a nawet takowe pisze. Od dziecka zakochana jest w szkolnej gwieździe sportu - Ambrosie Youngu. Jest to uczucie platoniczne, ale czy na pewno? Wszystko zmienia się, kiedy chłopak po zamachach na World Trade Center, w których mało nie zginęła jego matka, wraz z grupką kolegów, zaciąga się do wojska i wyjeżdża na misję do Iraku. Niestety, wraca z niej sam, bez kolegów, którzy zginęli. Tym razem to on staje się brzydkim kaczątkiem, albo bestią, jak kto woli, bo zamach mocno zniekształcił jego twarz. Paradoksalnie rolę Fern i Ambrosie się odwracają, jednak ich piękno wewnętrzna nadal pozostaje takie samo... Wielką rolę odgrywa tutaj też kuzyn Fern - Bailey. Jest chory, a choroba przykuła go do wózka inwalidzkiego. Kolejne brzydkie kaczątko, które potrafi pokazać wszystkim prawdziwe piękno, to ukryte w jego środku. Bailey zakochany jest w cudownej i nieosiągalnej dla niego istocie o imieniu Rita. Dziewczyna jest chodzącym ideałem. To ona jest dowodem na to, że piękno nie zawsze daje nam szczęście. Autorka ubrała fabułę w trzecioosobową narrację, a do tego rozdziały pisane są na przemian - teraźniejszość - przeszłość. Dla mnie jest to strzał w dziesiątkę, bo przeszłość w każdym rozdziale wyjaśnia nam zagadnienia teraźniejszości. Nie znajdziemy tu wartkiej akcji, nazwałabym ją wręcz leniwą, co cechowało też poprzednie powieści Amy Harmon. Jednak nie o wartkość tutaj chodzi, lecz o przekaz i sens, a tego nie zabrakło. Amy zawarła w lekturze wątki wojenne, przemocy domowej, kompleksów, choroby, smutku, ale również miłości, przyjaźni i czerpania z życia pełnymi garściami. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież takie tematy to nic nowego, że to wszystko już było... Owszem było, ale nie ubrane słowami Amy Harmon, która w niesamowity i plastyczny sposób potrafi opisać uczucia i emocje. Polecam powieść, ze względu na jej mądrość i dojrzałość, ale również za poczucie humoru, które od czasu do czasu w fabule się pojawia. Nie jest to łatwa lektura, lecz czyta się ją szybko i z zapartym tchem. W każdym razie mnie zachwyciła i czekam na kolejne książki autorki z niecierpliwością. http://czasemtakjestczasemtakjest.blogspot.com/
    Zamknij Pobierz aplikację mobilną Ebookpoint